Wiadomości sportowe z kraju i świata

Konieczne było mycie podłóg. Piotr Żyła świętował jak na mistrza świata przystało

W sobotę Piotr Żyła po raz drugi w karierze został mistrzem świata w skokach narciarskich. Po konkursie Polak nie mógł powstrzymać radości, która nie opuszczała go nawet po powrocie do hotelu. Tam czekała na niego miła niespodzianka, a skoczek zachował się, jak na mistrza świata przystało.

Piotr Żyła zapewnił polskim kibicom mnóstwo emocji w sobotnim konkursie mistrzostw świata w Planicy. Po pierwszej serii zajmował 14. pozycję, ale w drugiej serii wylądował na 105 metrze, ustanawiając rekord skoczni. Żaden z rywali nie był w stanie skoczyć na tyle daleko, by pokonać „Wiewióra”, który tym samym obronił tytuł wywalczony przed dwoma laty w Oberstdorfie.

Już na skoczni 36-latek nie mógł opanować emocji. Kilkukrotnie krzyczał, wyciągając ręce w geście triumfu. Podobnie było w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu, gdy przez długi czas Żyła nie mógł zebrać myśli. Ostatecznie przyznał, że nie pamięta tego ostatniego skoku, którym zapewnił sobie tytuł.

Po zawodach cała kadra polskich skoczków udała się do hotelu, lecz nie oznaczało to końca świętowania. Tam na mistrza świata czekała miła niespodzianka. Żyła błyskawicznie odkorkował szampany i pełen radości rozlewał je dookoła, a resztkę napoju wylał na siebie.

Na drugi dzień skoczek opowiedział o kulisach świętowania w programie „Dzień dobry TVN”.

„Grubo było, fajne przywitanie, szampany były, trochę wstrząśnięte tak, że czapkę muszę sobie wyprać” – powiedział Piotr Żyła, dwukrotny mistrz świata w skokach narciarskich.

Źródło: stefczyk.info/na podst.Twitter Autor: MS
Fot. PAP/EPA/screenshot Twitter

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij