Amerykańska agencja prasowa Associated Press zwolniła reportera, który podał informację błędnie sugerującą, że to Rosja wystrzeliła pocisk, który spadł w Polsce, powodując śmierć dwóch osób w Przewodowie – podał dziennik “Washington Post”. “Kiedy nasze standardy zostają złamane, musimy powziąć kroki konieczne do ochrony integralności wiadomości” – poinformowała AP w oświadczeniu przekazanym PAP.
Tymczasem przedstawiciele polskich władz oświadczyli później, że najprawdopodobniej był to jeden pocisk wystrzelony przez siły ukraińskie, który zboczył z kursu i wylądował na polskim terytorium.
“(…) Alert AP, wysłany do tysięcy mediów na świecie, sugerował jednak, że doszło do nowej, poważnej eskalacji w rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Polska jest członkiem NATO i rosyjski atak na jej terytorium mógł wywołać odpowiedź militarną Zachodu zgodnie z gwarancjami wzajemnej ochrony członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Inne agencje informacyjne szybko przekazały dalej tę wiadomość” – przypomniał “WP”.
Dzień później AP skorygowała pierwotną depeszę. W nowej wersji tekstu stwierdzono, że anonimowe źródło przywołane w alercie myliło się i “według późniejszych doniesień pociski były rosyjskiej produkcji, najprawdopodobniej (zostały) wystrzelone przez Ukrainę w obronie przed rosyjskim atakiem”.
Władze AP odmówiły wskazania LaPorty jako autora błędnego alertu – podał amerykański dziennik.
Jak pisze “WP”, wewnętrzne komunikaty AP, do których gazeta uzyskała dostęp, pokazują zamieszanie i nieporozumienia podczas przygotowywania alertu z błędną informacją. 15 listopada LaPorta zapytał najpierw, czy AP powinna wydać ostrzeżenie na podstawie informacji uzyskanej od anonimowego źródła, “czy też potrzebujemy potwierdzenia z innego źródła i/lub z Polski?”. Po dłuższej dyskusji edytorka współpracująca z reporterem argumentowała za nadaniem tej depeszy, mówiąc, że “nie może sobie wyobrazić, aby przedstawiciel amerykańskiego wywiadu mylił się w tej sprawie”. Cytowana przez “WP” osoba zaznajomiona z rozmowami dotyczącymi depeszy stwierdziła, że LaPorta przekazał, że jego źródło zostało wcześniej zweryfikowane przez wyższego rangą menedżera. Tymczasem – jak wskazuje “WP” – chodziło o to, że menedżer ten zatwierdził wcześniej inne depesze opierające się na tym źródle, ale nie zrobił tego w przypadku alertu o eksplozji w Przewodowie.
Jak podaje “WP”, Easton oświadczyła, że AP nie przewiduje zastosowania środków dyscyplinarnych wobec edytorów zaangażowanych w publikację depeszy.