Susza doprowadziła do wysychania największego sztucznego zbiornika w Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu dokonano makabrycznego odkrycia, bowiem obniżający się poziom wody odsłonił zwłoki czterech osób. Sprawą zajęła się policja, a jedna z hipotez mówi o ofiarach mafii.
W sobotę 6 sierpnia National Park Service (służba zajmująca się zasobami naturalnymi i historycznymi USA) otrzymała zgłoszenie o znalezieniu szczątków ludzkich na plaży Swim Beach nad jeziorem Mead.
Od kilku miesięcy w regionie panuje susza, która doprowadziła do obniżenia poziomu wody w jeziorze Mead do najniższego od czasu jego napełnienia. W związku z tym w ostatnim czasie odnaleziono tam szczątki trzech osób. Teraz dokonano kolejnego odkrycia.
Ciała odnajdowano w jeziorze od maja. Jedno z nich miało ranę postrzałową i znajdowało się w skorodowanej beczce. Policja ustaliła, że ofiara zmarłą w połowie lat 70. Lub na początku lat 80. XX wieku.
Śledczy mają jednak problem z ustaleniem tożsamości, ponieważ zaawansowane stadium rozkładu zwłok, utrudniało pobranie próbek DNA.
W związku z odkryciami nad jeziorem Mead, pojawiła się teoria, że odnalezieni to ofiary mafii. Policja podkreśla jednak, że na tym etapie są to jedynie spekulacje.
Z kolei rzecznik National Park Service uważa, że szczątki mogą należeć do ludzi, którzy utonęli w jeziorze, gdy poziom wody był wysoki.
Jezioro Mead jest największym sztucznym jeziorem w Stanach Zjednoczonych. Utworzono je w latach 1931-1936 poprzez przegrodzenie biegu rzeki Kolorado i spiętrzenie jego wód zaporą Hoovera. Zlokalizowane jest na pograniczu stanów Nevada i Arizona.