Publicystyka

Znany historyk bezlitosny dla Niemiec. “Pouczacie innych o faszyzmie, a sami go finansujecie”

– Przez trzydzieści lat Niemcy pouczali Ukraińców w sprawie faszyzmu. Kiedy faszyzm faktycznie nadszedł, sfinansowali go Niemcy, a w walce z nim giną Ukraińcy – napisał na Twitterze Timothy Snyder, amerykański historyk, absolwent Uniwersytetu w Oksfordzie, profesor Yale University.

Snyder zajmuje się dziejami Europy Środkowej i Wschodniej, bada m. in. ustroje totalitarne i pojęcie nacjonalizmu. Jako publicysta regularnie współpracuje m.in. „New York Review of Books”, „The Nation”, „International Herald Tribune”. Jest też autorem takich książek jak choćby „Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569 – 1999″ czy „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem”.

Historyk komentuje także rosyjską agresję na Ukrainę, nie stroniąc od komentarzy w mediach społecznościowych.

Zachowanie polityków zza naszej zachodniej granicy ostro krytykują także niemieckie media, co może zaskakiwać biorąc pod uwagę ich dotychczasową bierność w ocenianiu długofalowych skutków polityki Berlina. Rosyjska agresja na Ukrainę przewartościowała tę strategię, a media takie jak Bild czy Die Welt nie zostawiają suchej nitki na politykach.

Socjaldemokraci z SPD postrzegają siebie jako partię pokojową. Jednak ich największym błędem było „uprzejme traktowanie zbrodniarza wojennego Władimira Putina, który zamiast pokoju przyniósł wojnę” oraz uzależnił Niemcy od rosyjskiego gazu – pisze w środę portal dziennika “Bild”.

W jednym z ostatnich tekstów Bild skrót SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) rozwija jako Sozialdemokratische Peinlichkeit Deutschlands (Socjaldemokratyczny Wstyd Niemiec), przypominając długoletnie uzależnienie tej partii od Rosji.

Najbardziej żenującym przykładem postawy SPD jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który już od 2005 roku znajduje się na “liście płac Putina”. Schroeder do dziś współpracuje z rosyjskimi spółkami Gazprom i Nord Stream, nie odciął się od działań Putina i Rosji. “Żenująca próba działań Schroedera jako rozjemcy w Moskwie nie powiodła się” – przypomina “Bild”.

Także obecny prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier (SPD) przed laty kierował biurem kanclerza Schroedera, a za czasów Angeli Merkel był ministrem spraw zagranicznych. Kiedy w 2016 roku 10 tys. żołnierzy NATO przeprowadzało manewry w Polsce i krajach bałtyckich, by ćwiczyć obronę terytorium podobnego do Krymu (zaanektowanego przez Rosję w 2014 roku), Steinmeier narzekał na “głośne potrząsanie szabelką i wycie wojenne na wschodniej granicy sojuszu” – podkreśla gazeta.

Do 2021 roku Steinmeier chwalił projekt gazociągu Nord Stream; teraz przyznaje – “zawiedliśmy”, pozostaje jednak “niepożądanym przez Ukrainę” gościem – zauważa “Bild”.

Niemiecka gazeta podkreśla także, że od początku rosyjskiej inwazji lewica zwleka z dostawami ciężkiej broni na Ukrainę. Czołowym przykładem takiego zachowania jest tu kanclerz Olaf Scholz (SPD), który wciąż przekonuje, że do rozwiązania konfliktu potrzebne jest przede wszystkim “tak dużo działań dyplomatycznych, jak to możliwe”.

Równie mocno uderza w niemieckich polityków Die Welt, które wręcz zarzuca Scholzowi kłamstwo.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej kanclerz Olaf Scholz tłumaczył, dlaczego Niemcy będą nadal wstrzymywać się z dostawami ciężkiej broni dla Ukrainy, jednak kilka powodów podanych przez szefa rządu nie odpowiada prawdzie – pisze w środę „Die Welt”.

Scholz stwierdził, że już od początku rosyjskiej inwazji Niemcy „podjęły zdecydowane działania” i dostarczały Ukrainie broń. „Wielu w Europie poszło za naszym przykładem” – dodał.

Jak wskazuje „Die Welt”, nie może jednak w tym przypadku być mowy o „wiodącej roli Niemiec”. Scholz po raz pierwszy poinformował o chęci dostarczania broni Ukrainie za pośrednictwem Twittera 26 lutego. Tego dnia Belgia, Czechy i USA zapowiedziały już dostarczenie Ukrainie ręcznych wyrzutni rakiet.

Kanclerz stwierdził także podczas wtorkowej konferencji, że wojska ukraińskie nie potrafią obsługiwać ciężkiej broni, używanej przez Bundeswehrę i sens ma wysyłania jedynie systemów już używanych przez ukraińską armię. „Wszyscy partnerzy doszli do tego wniosku” – dodał Scholz.

Jak zauważa „Die Welt”, rozwiązanie w tej kwestii znalazło już wojsko USA, które zapowiedziało szkolenie ukraińskich artylerzystów w obsłudze haubic. Siły ukraińskie szkolić mają także Brytyjczycy.

Scholz przekonywał ponadto, że działania Niemiec w kwestii dostaw broni dla Ukrainy „są ściśle skoordynowane z partnerami w Europie i po drugiej stronie Atlantyku”. „Działanie Niemiec na własną rękę byłoby błędem” – powiedział sugerując, że kraje partnerskie również nie zdecydowały się na dostarczanie ciężkiej broni.

Nie jest to prawdą – podkreśla „Die Welt”, przypominając, że 7 kwietnia podczas szczytu NATO kraje członkowskie zgodziły się dostarczyć Ukrainie ciężką broń. Czechy już 5 kwietnia ogłosiły, że wyślą na Ukrainę transportery opancerzone i czołgi konstrukcji radzieckiej. Do Czech dołączyły Estonia i Słowacja.

Od paru dni także USA dostarczają broń ciężką, w tym haubice, śmigłowce Mi-17, pojazdy opancerzone. Holandia, Belgia i Kanada poszły w ślady Amerykanów.

Źródło: Stefczyk.info z wyk. PAP Autor: red
Fot. PAP
Komentarze pod artykułami zostały tymczasowo wyłączone i zostaną przywrócone po zakończeniu obowiązywania ciszy wyborczej.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij