W maju zeszłego roku pilot małego samolotu sportowego musiał wylądować awaryjnie na autostradzie A1 w okolicy Częstochowy. Prokuratura umorzyła właśnie w tej sprawie śledztwo.
Zdarzenie miało miejsce 14 maja 2021 roku. 34-letni pilot leciał samolotem marki TECNAM z Wrocławia do Rzeszowa, gdzie miał być przeprowadzony przegląd techniczny jego samolotu. W odległości ok. 10 km od lotniska Rudniki pod Częstochową, na wysokości ok. 1500 metrów silnik jego maszyny zaczął tracić moc, a wkrótce potem, na wysokości 750 metrów, całkowicie przestał pracować.
Próby jego ponownego uruchomienia nic nie dały więc pilot poinformował służby lotniskowe o tym, że musi przeprowadzić awaryjne lądowanie. Uznawszy, że nie doleci na lotnisko, podjął decyzję o wylądowaniu na autostradzie A1. Najpierw leciał nad nią z prędkością dostosowaną do prędkości jadących poniżej samochodów aby ostrzec kierowców, a kiedy droga była wolna przyziemił. Dokołował do zjazdu z autostrady, gdzie z pomocą innych osób odtoczył samolot w bezpieczne miejsce.
Jak informuje Dziennik Zachodni w toku śledztwa eksperci z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych zabezpieczyli próbki paliwa z baku maszyny i ustalili, że znajdowała się w nim znaczna ilość wody, co doprowadziło do przerwania pracy silnika. Nie udało im się jednak ustalić w jaki sposób woda znalazła się w benzynie i czy pochodziła z ostatniego tankowania czy z wcześniejszych.
W związku z tym Prokuratura Rejonowa w Częstochowie umorzyła śledztwo w sprawie tego lądowania. Uznano, że jego przyczyną była awaria silnika spowodowana niskiej jakości paliwem. Śledczy stwierdzili też, że pilot decydując się na ten manewr nie złamał prawa lotniczego, a w jego trakcie zachował się wzorcowo. W związku z tym nikomu nie postawiono zarzutów.