Wiadomości sportowe z kraju i świata

Co za historia! Po ME 2020 napisał do Roberta Lewandowskiego poruszający list. Teraz 10-letni Kuba spotkał się z idolem i rzucił mu się w ramiona

O jego liście, w którym okazał wsparcie Lewandowskiemu, pisała cała Polska. W ostatnim meczu z Albanią dopingował reprezentacje Polski z trybun Stadionu Narodowego, a na widok swojego idola, 10-letniego Kubę po prostu zamurowało. „Czuliśmy się jak w bajce” – opowiada mama chłopca.

Wszystko zaczęło się tuż po zakończonych dla reprezentacji Polski mistrzostwach Europy. Rozgrywany z rocznym opóźnieniem z powodowanym pandemia turniej, nie był dla naszej kadry udany. Dwie porażki ze Słowacją i Szwecją oraz remis z Hiszpanią, dla Roberta Lewandowskiego i jego kolegów oznaczały koniec turnieju i od razu po zakończeniu fazy grupowej mogli wracać do domów.

Nie tylko kibice, ale również piłkarze musieli poradzić sobie ze smakiem porażki. Tutaj z ratunkiem przyszedł Kuba, który postanowił okazać wsparcie kapitanowi biało-czerwonych. Chłopiec napisał list adresowany do Roberta Lewandowskiego, w którym docenił jego starania podczas Euro 2020.

„Jestem Twoim wielkim fanem. Trzymałem za Ciebie kciuki na Euro 2020, nie zawiodłeś mnie, cieszę się, że walczyłeś do końca. Nie przejmuj się ludźmi, którzy źle mówią o Tobie i o reszcie drużyny. Prawdziwy kibic nigdy w Ciebie nie zwątpi i w naszą reprezentację” – napisał. W dalszej części listu 9-letni Kuba wyznaje, że przez problemy zdrowotne nie może uprawiać sportu. „Szkoda, że nie mogę grać w piłkę w drużynie, bo mi lekarz zabronił z powodu chorego serduszka i czasem się męczę. Twój Kuba” – dodał autor.

Chłopiec poprosił swoją mamę o umieszczenie jego korespondencji na FB, co według niego mogło pomóc w dotarciu do idola. Wpis z listem od razu zdobył popularność i rozprzestrzenił się w serwisach społecznościowych. Pojawił się on m.in. na profilu „Łączy nas piłka”, dotarł do Anny Lewandowskiej, aż w końcu przeczytał go sam adresat – Lewandowski. Robert umieścił list na swoim profilu FB. „Kuba, Twój list do mnie dotarł i sprawił mi dużo radości. Bardzo Ci za niego dziękuję. Jesteś najlepszym kibicem jakiego mógłbym sobie wymarzyć” – napisał reprezentant Polski.

Po kilku miesiącach sprawa słynnego już listu ponownie powróciła. Tym razem to sam Robert Lewandowski dał o sobie znać chłopcu. Rodzina 10-latka na kilka dni przed meczem Polska – Albania otrzymała zaproszenia na to spotkanie.

„Kuba aż trząsł się na trybunach, krzyczał. Cały czas wspierał i wypatrywał Roberta. Byliśmy dość blisko boiska, więc dziewiątkę na koszulce widział praktycznie cały czas” – opowiada mama Kuby Maryna Ungier w rozmowie z WP sportowe fakty.

Jak opowiada Martyna Ungier, sztab kadry zadbał o każdy szczegół wizyty rodziny w Warszawie.  „Od momentu przyjazdu do Warszawy byliśmy zaopiekowani przez panią menadżer. Czuliśmy się jak w bajce” – wspomina.

Po meczu, w hotelu gdzie przebywała kadra Polski, zorganizowano spotkanie, podczas którego chłopiec mógł spotkać się ze swoim idolem.

„Spotkanie odbyło się w hotelu, w którym zakwaterowano reprezentację. Trwało około 20 minut, może pół godziny. Dokładnie tyle, ile potrzebował Kuba. Robert sam inicjował rozmowę, bo Kuba bardzo się wstydził. W pewnym momencie syn wypalił i powiedział do Roberta, że bardzo się cieszy, że spotyka się z innymi osobami i pomaga chorym dzieciom. I bardzo go za to podziwia. Mnie to zaskoczyło. Oczywiście bardzo podziękował Robertowi za spotkanie. Słowo “dziękuję” powtarzał wielokrotnie przy wszystkich, którzy mieli związek z tym spotkaniem” – relacjonuje mama Kuby.

Podczas spotkania Kuba wyznał Robertowi, że jest to jego pierwsza wizyta w Warszawie bez widoku szpitalnego oddziału i bólu wbijanych igieł.

W trakcie rozmowy chłopiec złapał dłoń Roberta. Piłkarz nie wiedział o co chodzi, a Kuba zapytał czy może przybić mu piątkę. Kapitan reprezentacji zgodził się, ale wtedy chłopiec rzucił się piłkarzowi na szyję i mocno przytulił.

„Wcześniej myślałam, że Kuba potrzebuje rozmowy ze swoim idolem, ale wtedy widziałam, jak bardzo potrzebował przytulenia, pogłaskania” – tłumaczy mama Kuby w rozmowie z WP sportowe fakty. „Zresztą teraz Robert jest także moim idolem. Za to, jaki jest normalny i naturalny” – dodaje.

Kuba, jak zresztą pisał w liście do Lewandowskiego, choć bardzo chciałby grać w piłkę nożną, to nie pozwala mu na to jego chore serce. W związku z tym lekarz zabronił mu uprawiania sportu. Jak jednak przekonuje mama chłopca, chore serce to niejedyny problem, z którym zmaga się rodzina.

Chłopiec choruje na neurofibromatozę. Oprócz niego na tę samą chorobę choruje też jego rodzeństwo oraz ojciec. NF-1 (skrót nazwy) powoduje mutację genu w 17. chromosomie. Objawia się szeregiem objawów współistniejących, ale przede wszystkim prowadzi do rozwoju nowotworów w układzie nerwowym. Choroba występuje raz na 3 tys. urodzeń.

„U dzieci i męża na szczęście nie ma guzów. Ale nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem, aby u chorego nie pojawiły się prędzej czy później. Kiedy są na skórze, głównym problemem jest ich nieestetyczność. Niestety rosną także na kręgosłupie i w mózgu. Choroba może spowodować choćby nieuleczalnego glejaka. Konsekwencje łatwo sobie wyobrazić – wyjaśnia mama Kuby.

Źródło: Stefczyk.info na podst. WP sportowe fakty Autor: MS
Fot.
Komentarze pod artykułami zostały tymczasowo wyłączone i zostaną przywrócone po zakończeniu obowiązywania ciszy wyborczej.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij