10 lipca, czyli cztery dni przed nadejściem niszczycielskich burz nad zachodnie Niemcy, Europejski System Ostrzegania przed Zagrożeniem Powodziowym (EFAS) wydał alert powodziowy dla władz Niemiec – powiedziała brytyjskiemu dziennikowi „The Times” profesor hydrologii Hannah Cloke.
Cloke, która była zaangażowana w prace nad rozwojem EFAS, wskazała, że „fakt, że ludzie nie zostali ewakuowani lub nie otrzymali ostrzeżeń, sugeruje, że coś poszło nie tak”. To była „monumentalna awaria systemu” – powiedziała.
Wszystkie niezbędne ostrzeżenia służb meteorologicznych zostały wysłane, “ale potem gdzieś ten łańcuch ostrzeżeń się przerwał, więc wiadomości nie docierały do ludzi” – powtórzyła ekspertka w niedzielę wieczorem na antenie niemieckiej telewizji ZDF.
Było to “frustrujące”, ponieważ “kilka dni wcześniej można już było przewidzieć, co nadejdzie” – oceniła. Jednocześnie skrytykowała brak “jednolitego ogólnokrajowego podejścia do zagrożeń powodziowych”.
“W związku z tym pojawia się pytanie, czy można było zapobiec wielu ofiarom śmiertelnym tej katastrofy. Oraz czy zarządzanie kryzysowe w Niemczech systematycznie zawodzi i kto jest za to odpowiedzialny” – komentuje w poniedziałek dziennik “Tagesspiegel”.
Polityk socjaldemokratycznej partii SPD ds. zdrowia Karl Lauterbach ocenia, że kraj jest “tak samo źle przygotowany na klęskę żywiołową, jak na pandemię”. “Trzeba stworzyć i rozbudować infrastrukturę, a centralne znaczenie ma tu ochrona ludności” – powiedział gazecie “Rheinische Post”.
Rzecznik niemieckiej służby meteorologicznej (DWD) powiedział ZDF, że zarządzanie ostrzeżeniami ze strony jego agencji przebiegło bardzo dobrze. “Zrobiliśmy, co trzeba było zrobić” – zapewnił.
Liczba ofiar śmiertelnych powodzi w krajach związkowych Nadrenia-Palatynat i Nadrenia Północna-Westfalia obecnie wynosi co najmniej 163.