Rodzina aktywistki, która straciła życie w makabrycznym wypadku, domaga się gigantycznego odszkodowania

25-letnia ugandyjska aktywistka zginęła w zeszłym roku w jednym z amerykańskich parków narodowych w szokującym wypadku. Teraz jej rodzina domaga się od rządu USA ogromnego odszkodowania.

Esther Nakajjigo była aktywistką walczącą o prawa człowieka i prawa kobiet. Jej rodzina i znajomi twierdzą, że była bardzo zdolna i wszyscy wieszczyli jej, że zrobi imponującą karierę. W połowie zeszłego roku wybrała się ze swoim świeżo poślubionym mężem Ludo Michaudem do znanego z charakterystycznych skalnych łuków parku narodowego Arches w stanie Utah. Michaud powiedział mediom, że to jego ulubione miejsce w USA i bardzo chciał je jej pokazać.

Niestety ta wycieczka zakończyła się tragedią. 13 czerwca 2020 odwiedzili piechotą łuk Delicate Arch i zjedli obiad. Następnie wsiedli do wynajętego samochodu aby podjechać do kolejnej atrakcji. Michaud zatrzymał się przed ustawionym na drodze metalowym szlabanem. Nagły podmuch silnego wiatru jednak go otworzył, a metalowa rura przebiła bok samochodu i urwała Nakajjigo głowę. Michaud nie odniósł obrażeń, ale był świadkiem śmierci swojej żony i do dzisiaj ma przez to koszmarne sny.

Jak donoszą amerykańskie media jej rodzina w zeszłym tygodniu rozpoczęła procedurę która zaowocuje pozwem przeciwko nadzorującej amerykańskie parki narodowe agencji National Park Service. Nieoficjalnie wiadomo, że domagają się ponad 270 milionów dolarów odszkodowania.

Reprezentująca jej rodzinę adwokat Deborah Chang napisała w pozwie, że zgodnie z przepisami wszystkie bramy w parkach narodowych powinny być zabezpieczone, ale ta która ją zabiła nie była i pracownicy tego parku nie dotykali jej od tygodni. Dodała, że zwykła kłódka za kilka dolarów pozwoliłaby uniknąć tej tragedii a pracownicy parku powinni być świadomi tego, że skoro wieją w nim wiatry wystarczająco silne, aby wyrzeźbić metalowe łuki, to równie dobrze mogą one uderzyć niezabezpieczoną bramą w samochód.