Świat

Lewica cieszy się ze śmierci księcia Filipa

Po śmierci księcia Filipa do brytyjskiej rodziny królewskiej z całego świata płyną kondolencję. Wielu lewicowców cieszy się jednak – często w szokujący sposób – z jego zgonu.

O śmierci 99-letniego księcia rodzina królewska poinformowała w piątek na swoim oficjalnym Twitterze. Jak zauważyli dziennikarze portalu Breitbart pod tym wpisem pojawiło się wiele komentarzy ze strony lewicowych aktywistów, którzy wyraźnie ucieszyli się z jego zgonu. Powodem ich radości był jego rzekomy rasizm.

Lewica uznawała księcia Filipa za rasistę gdyż był on znany z niepoprawnych politycznie z dzisiejszej perspektywy komentarzy. Na przykład w 1986 roku na spotkaniu World Wildlife Fund skomentował chińską kuchnię. „Jeśli coś ma cztery nogi ale nie jest krzesłem, ma skrzydła ale nie jest samolotem albo pływa ale nie jest okrętem, to Chińczycy to zjedzą” – powiedział. Dwa lata później dowiedziawszy się od studenta, że ten odbył pieszą wycieczkę po Papui Nowej Gwinei zauważył, że ten nie dał się zjeść kanibalom, a w 2002 roku spytał lidera społeczności australijskich Aborygenów o to, czy nadal rzucają do siebie włóczniami. Wiele z tych komentarzy media przypomniały kiedy żona księcia Harriego w głośnym wywiadzie oskarżyła rodzinę królewską o rasizm.

Już 17 minut po opublikowania ogłoszenia o śmierci księcia mieszkająca w Toronto lewicowa pisarz Karen Geier, która publikowała między innymi w Guardianie i Vice, napisała, że jest głęboko zasmucona tym, że książę odszedł w pokoju bo „zasługiwał na o wiele więcej bólu”. Wkrótce potem brytyjsko-pakistański Tez Ilyas, który występuje na antenie telewizji Channel 4, napisał, że „po ciężkim życiu lustracji książę Filip w końcu może być rasistą w spokoju”. Komiksiarz Matt Miner, który pisał między innymi dla New York Times, stwierdził, że żałuje, że książę Filip odszedł zanim „spotkały go prawdziwe konsekwencje bycia rasistowskim sk**wysynem”.

Pisząca dla US Weekly Carla Sosenko poprosiła natomiast aby uroczystości pogrzebowe przesłoniły przeszłość księcia jako „sympatyka nazistów”. Ten zarzut jest szczególnie absurdalny. Książę Filip mógł bowiem dzięki rodzinnym koneksjom wybronić się od służby wojskowej podczas IIWŚ lub dostać bezpieczną pozycję na tyłach, ale zdecydował się na aktywną służbę w Royal Navy jako zwykły oficer. Podczas wojny brał udział w wielu bitwach, między innymi w bitwie pod przylądkiem Mapatan, bitwie o Kretę czy inwazji na Sycylię. W trakcie tej ostatniej uratował życia innych marynarzy na niszczycielu HMS Wallace – przed nalotem Niemców wpadł na pomysł spuszczenia na wodę pontonu ze świecami dymnymi, który zmylił pilotów Luftwaffe i umożliwił niszczycielowi ucieczkę.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Breitbart, Insider Autor: WM
Fot. PAP/EPA/ANDY RAIN

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij