“Polska uważa NS2 za projekt dzielący Unię Europejską i osłabiający bezpieczeństwo Polski i krajów bałtyckich” – stwierdził w czwartek ambasador Polski w Niemczech, profesor Andrzej Przyłębski.
Premier odniosła się również do powołania przez Meklemburgię-Pomorze Przednie kontrowersyjnej państwowej fundacji ekologicznej przyznając, że jej powołanie nie było koordynowane z rządem federalnym. Zapewniła, że “otrzymuje wiele pozytywnych reakcji ze strony opinii publicznej”.
Budowa rurociągu, która według rządu Meklemburgii-Pomorza Przedniego kosztowała około 11 mld euro, została przerwana pod koniec 2019 r., na krótko przed ukończeniem, gdy wobec groźby sankcji USA szwajcarska firma Allseas wycofała z Bałtyku oba swe statki do układania rur po dnie morza.
Powołana fundacja ma zabezpieczyć przedsiębiorstwa biorące udział w budowie przed amerykańskimi retorsjami: za pośrednictwem własnej firmy zakupi ona istotne materiały budowlane, takie jak maszyny, i udostępni je firmom zaangażowanym w dalszą budowę. Dzięki temu przedsiębiorstwa mają być prawnie chronione przed amerykańskimi sankcjami, ponieważ same nie kupują towarów.
Powstanie fundacji skrytykowała m.in. niemiecka europosłanka z partii Zielonych, Viola von Cramon. W rozmowie z PAP powiedziała, że Nord Stream 2 jest dźwignią geopolitycznych wpływów Putina i “antyeuropejskim projektem”.
“Nie mieści mi się w głowie, że przy pomocy kapitału Gazpromu została założona fundacja, która ma niby dbać o ochronę środowiska i promować budowę tego nikomu niepotrzebnego gazociągu, który jest przede wszystkim dźwignią geopolitycznych wpływów Putina” – dodała.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ jar/