Publicystyka

Szef Onetu: “Nawet w Japonii piszą negatywnie o Polsce!”. Internauci zwrócili mu uwagę, kto jest autorem artykułu

Ile razy w przeszłości widzieliśmy, jak dziennikarze kojarzeni z obozem opozycji zamieszczają w mediach społecznościowych artykuły z największych zagranicznych mediów, w których przedstawiono Polskę w negatywnym świetle? W cytowanych tekstach podnoszone są przykłady rzekomej homofobii, antysemityzmu czy – szczególnie ostatnio – dowody łamania tzw. “zasady praworządności”. Oczywiście za każdym razem w tle tych “sensacyjnych” doniesień były tezy o “szkodliwych rządach Zjednoczonej Prawicy”. Problem w tym, że zdecydowana większość tych materiałów zamieszczanych na stronach m.in. “New York Times” czy “Washington Post” była pisana… przez polskich dziennikarzy, głównie tych współpracujących z mediami Agory. Nie inaczej było w przypadku artykułu promowanego przez Bartosza Węglarczyka pt. “W Polsce twoja orientacja seksualna może sprawić, że staniesz się wrogiem stanu” ukazanym w “Japan Times”, którego autorami są polscy dziennikarze Bloomberga.

Czy za bycie gejem lub lesbijką można zostać wrogiem stanu w Polsce? Oczywiście, że nie. Polska ustawa zasadnicza gwarantuje każdemu równość wobec prawa, niezależnie od jego orientacji seksualnej. Jednak autorzy materiału w “Japan Times”, tj. Dorota Bartyzel i Marek Strzelecki, którzy dość często goszczą w podcastach radia TOK FM, uważają, że tak. I oczywiście znajdują mnóstwo dowodów na to, żeby udowodnić założoną przez siebie tezę. W tekście na samym początku przytoczona zostaje historia pisarza działającego pod pseudonimem Mikołaj Milcke, homoseksualisty, który w ostatnim czasie rozpoczął pracę w reality show “Big Brother”. Mężczyzna ma się skarżyć na to, że w swojej rodzinnej miejscowości “nie jest traktowany jako celebryta, ale jako zagrożenie”.

Przez cały tekst możemy się dowiedzieć, że obecna Polska jest mało tolerancyjnym krajem, którego władze mają wykorzystywać homofobię do swoich celów politycznych. Nasz kraj przedstawiany jest jako państwo “przeżywające największy regres społeczny w Europie”, a rządzące Prawo i Sprawiedliwość we współpracy z Kościołem Katolickim za wrogów obrało sobie aborcję, muzułmańskich imigrantów oraz społeczność LGBT, która ma być za “ideologię wspieraną przez UE, którą należy wykorzenić”.

Przedstawione zostały dramatyczne relacje rzekomo prześladowanych członków tej społeczności, którzy boją się żyć w Polsce, twierdzą nawet, że muszą się ukrywać i planują nawet opuszczenie kraju w poczuciu strachu. Twierdzą, że istnieją organizacje w naszym kraju, które chcą przymusić ich do “wyleczenia się z homoseksualizmu”. Zresztą nie tylko władze państwowe mają przejawiać się homofobią, ale również polskie społeczeństwo. Do tego po raz kolejny zostały powielone fake newsy na temat “stref wolnych od LGBT” czy pokazywanie Polski jako kraju wielokrotnie pouczanego przez inne państwa UE czy też ambasadorów na temat tolerancji.

W odpowiedzi na tweet Bartosza Węglarczyka pojawiło się wiele negatywnych komentarzy. Przede wszystkim wskazywano, że za psucie reputacji Polski za granicą kolejny raz odpowiadają dziennikarze z Polski. Internauci przypomnieli też szefowi Onetu, że gdyby rzeczywiście Polska była tak homofobicznym krajem, to na eurodeputowanego nie zostałby wybrany Robert Biedroń, którego partner zasiada z kolei w Sejmie. Wskazywano też na przypadek Pawła Rabieja, który pełnił funkcję prezydenta Warszawy, a został zwolniony całkiem niedawno przez Rafała Trzaskowskiego… który w artykule został wskazany jako przyjaciel społeczności LGBT.

Czy ktoś jeszcze nabierze się na zagrywkę “artykuł zagranicznych mediów, pisany przez polskiego dziennikarza”? W Polsce raczej nikt. Przez ostatnich kilka lat pojawiało się kilkanaście tekstów na łamach największych amerykańskich mediów, które atakowały rząd Prawa i Sprawiedliwości, jednak szybko okazywało się, iż ich autorami byli najczęściej pracownicy Agory. Stąd też wielu polskich internautów jest wyczulonych na tego typu manipulacje i niemal od razu po wejściu do materiału sprawdzają, kto go pisał. Niestety, taki artykuł mimo wszystko pojawia się w zagranicznej prasie, jest pisany w języku angielskim i prawdopodobnie zostanie przez sporą część obywateli innych państw, którzy wyrobią sobie negatywną opinię o naszym kraju. To, co dla nas wydaje się być oczywistą manipulacją, przez zagranicznego odbiorcę może zostać odebrane całkowicie poważnie. A działa to tylko na niekorzyść Polski i niszczy nasz wizerunek na forum międzynarodowym.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Japan Times/ Twitter Autor: JD
Fot.
Komentarze pod artykułami zostały tymczasowo wyłączone i zostaną przywrócone po zakończeniu obowiązywania ciszy wyborczej.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij