Koronawirus na pogrzebie. Sanepid nakazał przerwanie uroczystości

Sanepid zdecydował się na przerwanie uroczystości pogrzebowych w Bielsku Podlaskim. W ich trakcie okazało się, że zmarły miał koronawirusa.

Według relacji synowej zmarłego jej 80-letni teść kilka dni temu źle się poczuł. Miał gorączkę, 39,4 stopnia, i kłopoty z oddychaniem. Rodzina wezwała pogotowie, ale dyspozytor odmówił wysłania go i poradził zgłoszenie się do ambulatorium. Tam jednak odmówiono jego przyjęcia. Przepisano mu jedynie antybiotyk, który według rodziny był bezskuteczny. Dopiero po wizycie domowej lekarza zapadła decyzja o tym, żeby przetransportować go do szpitala. Niestety mężczyzna cztery godziny później zmarł.

Jego synowa podkreśla, że dopytywała lekarza wystawiającego akt zgonu o to, czy jej teść miał koronawirusa. Ten stwierdził, że nie i wyraził zgodę na normalny pogrzeb. Rodzina odebrała jego ciało i zorganizowała panichidę czyli prawosławne pożegnanie zmarłego przed uroczystościami w cerkwii. Zgodnie z tradycją wzięło w niej udział dużo żałobników.

W trakcie uroczystości synowa zmarłego odebrała telefon. Okazało się, że dzwonił sanepid z informacją o tym, że zmarły jednak był zainfekowany koronawirusem. W związku z tym postanowiła przerwać uroczystość. Ciało odebrał zakład komunalny i pochował bez udziału rodziny, najbliżsi zmarłego trafili na kwarantannę.

Jak donosi portal Bielsk.eu do tego smutnego incydentu doszło gdyż mężczyzna zmarł zbyt szybko. Po przyjęciu go do szpitala wykonano mu test na koronawirusa, ale nie doczekał jego wyniku – i dlatego zmarły został potraktowany jako osoba niezakażona a jego ciało zostało wydane rodzinie. Kiedy tylko pojawił się wynik Sanepid wszczął odpowiednie procedury aby nie doszło do kolejnych zakażeń.