Lewicowe władze Kalifornii przyjęły ustawę obniżającą karę za przestępstwa pedofilskie. Jej autor twierdzi, że obecne przepisy były dyskryminujące dla środowisk LGBT.
W USA przestępstwa seksualne zwykle wiążą się, oprócz kary więzienia, z byciem wpisanym do specjalnego rejestru. Rejestr ten jest powszechnie dostępny i każdy – na przykład potencjalny pracodawca – może sprawdzić czy dana osoba jest np. pedofilem lub gwałcicielem.
W Kalifornii miał jednak miejsce ciekawy casus prawny. W wypadku bycia przyłapanym na seksie z osobą niepełnoletnią w wieku 14-17 lat, jeżeli był on dobrowolny i biorący w nim udział dorosły nie był starszy o więcej niż 10 lat od osoby niepełnoletniej to sędzia decydował o tym, czy taka osoba zostanie wpisana do rejestru lub nie. To dotyczyło jednak tylko klasycznego seksu – w wypadku seksu oralnego czy analnego taki wpis był automatyczny. Ta różnica wynikała z faktu, że do 1975 te formy seksu były w Kalifornii całkowicie nielegalne i po ich legalizacji prawodawcy nie wprowadzili analogicznych przepisów.
Lewicowy senator stanowy Scott Wiener uznał, że taki stan prawny dyskryminuje środowiska LGBT. „To taka straszna homofobia. Jest irracjonalna i rujnuje ludziom życia” – powiedział dziennikowi San Francisco Chronicle. Dlatego w styczniu zeszłego roku przedstawił projekt ustawy, która ujednolica te przepisy i „kończy jawną dyskryminację przeciwko młodym członkom LGBT angażującym się w aktywności za obopólną zgodą”.
„W tej ustawie chodzi o to, żeby wszyscy byli traktowani równo przez prawo. Dyskryminacja osób LGBT po prostu nie jest w stylu Kalifornii. Tamte prawa zostały stworzone w bardziej konserwatywnych i anty-LGBT czasach w historii Kalifornii” – powiedział – „Te przepisy rujnowały ludziom życia i utrudniały im znalezienie pracy, domów i prowadzenie produktywnego życia. Już czas abyśmy unowocześnili to prawo aby traktowało wszystkich równo”.
W końcu po półtora roku kalifornijski senat przyjął jego ustawę. Teraz czeka tylko na podpis gubernatora Gavina Newsoma.