Najnowsze wiadomości z kraju

Biebrzański Park Narodowy padł ofiarą podpalenia

W połowie kwietnia wybuchł największy pożar w historii Biebrzańskiego Parku Narodowego. Teraz okazuje się, że spowodowały go celowe podpalenia.

Pożary w Biebrzy wybuchły w połowie kwietnia. Akcja gaśniczo-ratownicza potrwała aż tydzień i zaangażowano do niej ogromne siły. Wzięło w niej udział półtora tysiąca strażaków zawodowych i ochotników, których wspierali żołnierze WOT, służby parkowe i leśne oraz okoliczni mieszkańcy. W akcji użyto też samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, Straży Granicznej i Policji. Po wszystkim władze Parku obliczyły, że ogień objął aż 5,5 tysiąca hektarów parku i jego otuliny.

 

Sprawą tego pożaru od razu zajęła się prokuratura. Szybko ustalono, że powodem pożaru było podpalenie, ale nie było wiadomo, czy doszło do niego celowo czy na skutek nieszczęśliwego wypadku. Odwołany w maju ze stanowiska dyrektor BPN Andrzej Grygoruk od początku twierdził, że pożar nastąpił na skutek celowego działania i wyznaczył nagrodę 10 tysięcy złotych za informację mogącą doprowadzić do złapania podpalacza. Wkrótce potem dołożył się do niej także wójt gminy Sztabin oraz osoby prywatne a jej wysokość wzrosła do ponad 120 tysięcy złotych.

Teraz okazuje się, że Grygoruk miał rację. Prokurator Łukasz Janyst, rzecznik prasowy prowadzącej śledztwo w sprawie tego pożaru Prokuratury Białostockiej powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że swoją opinię do akt sprawy złożył powołany w zakresie biegły z zakresu pożarnictwa. Stwierdził on, że przyczyną pożaru było celowe zaprószenie ognia do którego doszło w w kilku różnych punktach.

Policja nadal poszukuje sprawcy lub sprawców tego podpalenia. Usłyszą oni zarzuty sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach oraz spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, a także niszczenie lub istotne zmniejszenie wartości przyrodniczej prawnie chronionego terenu lub obiektu.

Prowadzący śledztwo czekają teraz na wyniki popożarowej inwentaryzacji przyrodniczej, która ujawni jakie szkody spowodował pożar w środowisku naturalnym parku. Szybko ich jednak nie dostaną. Instytut Badawczy Leśnictwa, który prowadzi tą inwentaryzację, ogłosił, że potrwa ona co najmniej pięć i pół roku – tyle czasu naukowcy potrzebują aby ocenić faktyczne długoterminowe skutki tak dużego pożaru i to, jak szybko przyroda wróci do normy.

Źródło: Stefczyk.info na podst. PAP Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij