Najnowsze wiadomości z kraju

Kiedy koronawirus pojawił się w Europie? Zaskakujące badania naukowców

Oficjalnie przyjmuje się, że koronawirus SARS-CoV-2 wywołujący COVID-19 miał pojawić się w Europie w styczniu 2020 roku. Pierwsze potwierdzone przypadki odnotowano 24 stycznia we Francji – obie osoby z Paryża i Bordeaux były wcześniej w Wuhan.  Teraz okazuje się, że wirus mógł dotrzeć do Europy znacznie wcześniej, bo już na początku grudnia, czyli zaledwie kilka tygodni po tym, jak pojawiły się pierwsze przypadki zachorowań w chińskiej prowincji.

Jak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez francuskich naukowców, już na początku grudnia 2019 roku mieliśmy do czynienia z pierwszą infekcją SARS-CoV-2 w Europie.

— Zespół lekarzy z Groupe Hospitalier Paris Seine w Saint-Denis w artykule opublikowanym w “International Journal of Antimicrobial Agents” wskazuje, że “pacjent zero” mógł się pojawić we Francji, a co za tym idzie także i w Europie, już miesiąc wcześniej — podaje amerykańska telewizja CNN.

Według ustaleń CNN, do takich wniosków doprowadziła analiza zamrożonej krwi pacjenta paryskiego szpitala, pobranej właśnie w tamtym czasie. Mężczyzna pojawił się w placówce, uskarżając się na duszności, problemy z oddychaniem i wysoką temperaturę. Stwierdzono wówczas, że choruje, na “grypopodobną infekcję” niewiadomego pochodzenia. Jego zamrożona krew została przebadana po raz kolejny kilka tygodni temu, tym razem pod kątem koronawirusa. Badanie wykazało obecność SARS-CoV-2.

Pacjentem “zero” jest według najnowszych ustaleń 42-letni Algierczyk, od lat mieszkający w Paryżu, gdzie pracował jako sprzedawca. Mężczyzna od sierpnia 2019 roku nie opuszczał jednak Francji i nigdy nie był w Chinach. Lekarze sugerują, że do zarażenia najprawdopodobniej doszło w kraju. Oznacza to, że nosicielem mógł być np. któryś z klientów sklepu, w którym pracował Algierczyk. Z ustaleń lekarzy wynika, że także jedno z dzieci pacjenta “zero” chorowało wówczas na “grypopodobną infekcję”. Nie zachowały się jednak próbki jego krwi.

Zauważmy, że podobnych przypadków może być więcej. Kilka dni temu gdański lekarz prof. dr hab. med. Jarosław Sławek, poinformował, że wykonał test na koronawirusa, który wykazał, że przeszedł już chorobę.

– Prawdopodobnie do zakażenia doszło w północnych Włoszech, dokąd na początku tego roku wybrałem się na narty. Teoretycznie epidemia COVID-19 szalała w tamtym czasie w Chinach, we Włoszech pacjent „0” został wykryty dopiero 21 lutego. Gospodarze pensjonatu, w którym się zatrzymałem, wspominali, że w ich rejonie wiele osób w tym czasie chorowało. Ja z Włoch wróciłem z typowymi dla Covid-19 objawami: wysoką gorączką, kaszlem. Gdy kaszlałem, czułem, jakbym miał w płucach szkło. Byłem w złej formie na tyle, że zrobiłem sobie zdjęcie rtg płuc. Myślę, że koronawirus był we Włoszech, a także w Polsce znacznie wcześniej – mówi w rozmowie z grudziadz.naszemiasto.pl.

Podobne sygnały docierają do nas także z innych stron. Jedna z naszych czytelniczek, mieszkanka województwa mazowieckiego, napisała nam, że już w grudniu 2019 przeszła dziwną chorobę, której objawy zaskakująco przypominały te wywołane przez SARS-Cov-2. Miała mieć wysoką gorączkę i duszności. Wykonane wówczas badania krwi wykazały posocznicę “niewiadomego pochodzenia”. Według słów kobiety, lekarze “nie potrafili powiedzieć, co jej dolega”. Nasza czytelniczka zapewnia, że w ostatnim czasie nie opuszczała Polski, ale dwa tygodnie przed chorobą była w Warszawie na specjalistycznym badaniu. Co istotne, ze względu na inne schorzenia mieszkanka Mazowsza jest objęta stałą opieką medyczną.

Źródło: Stefczy.info Autor: red.
Fot. PAP

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij