Najnowsze wiadomości ze świata

Polityk trafi za kratki za nadużycia finansowe

Zakończyła się głośna sprawa byłego kongresmana z Kalifornii Duncana Huntera. Polityk przyznał się do malwersacji finansowych i spędzi 11 miesięcy w więzieniu federalnym.

Hunter i jego żona Margaret, którą zatrudniał jako skarbnika kampanijnego, zostali oskarżeni o malwersacje w sierpniu zeszłego roku. Prokuratura zarzuciła im, że wykorzystywali środki przeznaczone na kampanię wyborczą do pokrywania prywatnych wydatków. Małżeństwo miało płacić nimi za np. wakacje w Europie czy na Hawajach, czesne w szkole ich dzieci czy obiady w ekskluzywnych restauracjach. Płacili nimi także za takie wydatki jak bilety do kina, zakupy spożywcze czy gry wideo.

Gdyby tego było mało Hunter i jego żona fałszowali dokumenty wysyłane do Federalnej Komisji Wyborczej aby ukryć fakt, że wydają pieniądze sponsorów na własne potrzeby. O sprawie zrobiło się naprawdę głośno kiedy prokuratura odkryła, że Hunter – reprezentujący w kongresie Republikanów – używał kampanijnych pieniędzy do finansowania pięciu kobiet z którymi miał jednocześnie romans – pracownic jego sztabu i lobbystek. Wyszło również na jaw, że wykorzystywał te pieniądze do płacenia za bilety lotnicze dla należącego do jego rodziny oswojonego królika. Łącznie wydał około ćwierci miliona dolarów.

Hunter i jego żona nie przyznali się do winy. Polityk początkowo twierdził też, że cała sprawa jest polityczna a on sam padł ofiarą nagonki z rąk lewicowych prokuratorów. Ta narracja w końcu upadła po tym, gdy dziennikarze odkryli, że jego sprawę prowadzi biuro prokuratora Adama Bravermana, który został nominowany na to stanowisko przez Trumpa.

Po postawieniu mu zarzutów Izba Reprezentantów podjęła decyzję o usunięciu go ze składu wszystkich komisji w których zasiadał. Udowodnienie mu winy przez sąd nie było jednak łatwe. W końcu Hunter zgodził się przyznać do jednego ze stawianych mu 60 zarzutów. Zrobił to 3 grudnia, dwa dni później pozbawiono go możliwości głosowania w Izbie, przez co podjął decyzję o rezygnacji z zajmowanego stanowiska.

Prokuratura żądała dla niego 14 miesięcy bezwzględnego więzienia. Jego obrońcy chcieli aby został skazany na 11 miesięcy aresztu domowego, argumentując to jego wcześniejszą służbą w wojsku i służbą publiczną. Sąd podjął kompromisowy wyrok – były polityk został skazany na 11 miesięcy bezwzględnego więzienia. Na razie nie wiadomo czy będzie się odwoływał, ale biorąc pod uwagę, że sam przyznał się do winy, takie odwołanie raczej i tak nic nie da.

Źródło: The Hill Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij