Prawybory w PO to zaaranżowany przez Grzegorza Schetynę proces wyborczy. To walka o władzę w partii – uważa ważny polityk PO w rozmowie z Wirtualną Polską.
Grzegorz Schetyna od dłuższego czasu presję ze strony kilku polityków PO, w tym Borysa Budki czy Joanny Muchy, którzy mają ochotę przejąć stery lidera w Platformie. Zwłaszcza po paśmie porażek wyborczych tego ugrupowania oraz fiasku idei zjednoczenia opozycji, które miały miejsce w ostatnich miesiącach. Dlatego też przewodniczący PO dokłada wszelkich starań, aby pozostać na obecnym stanowisku. Jednym z pomysłów, które mają mu pomóc w realizacji tego celu, ma być kandydatura Jacka Jaśkowiaka w prawyborach.
O co chodzi? Zdaniem ważnego polityka z kręgów opozycyjnej partii w rozmowie z dziennikarzami WP, prezydent Poznania ma doskonale zdawać sobie sprawę, iż nie ma żadnych szans na pokonanie Kidawy-Błońskiej. Jednak polityka zgodził na start w nich, zgłaszając swoją kandydaturę pod sam koniec, gdyż ze Schetyną ma go łączyć swoisty “deal”. Mianowicie Jaśkowiak startuje w prawyborach, aby nie ośmieszyć idei pomysłu lidera partii, zapewnia mu także poparcie podczas styczniowych wyborów na przewodniczącego PO, a w zamian otrzyma ważną funkcję w zarządzie ugrupowania.
–Jacek (Jaśkowiak- red.) miał to obiecane, walczy nie tylko o zarząd, ale też o szefostwo w strukturach partii w Wielkopolsce. Tylko o to chodzi, reszta to jedynie dorabianie ideologii –zapewnia rozmówca WP – Zależy mu na miejscu w Zarządzie Krajowym i wzięciu za twarz wielkopolskich struktur Platformy – mówią z kolei inne osoby związane z partią.
Prawybory odbędą się 14 grudnia. Większe szanse na ich wygranie ma Małgorzata Kidawa-Błońska, która ma cieszyć się sporym poparciem wewnątrz partii. I to pomimo faktu, iż sztab “prawyborczy” prezydenta Poznania organizują ludzie Grzegorza Schetyny.
Z kolei sam lider partii powalczy o fotel przewodniczącego pod koniec stycznia. Jego rywalami mają być Joanna Mucha, Borys Budka i Bogdan Zdrojewski. Rozmówcy WP zaznaczają, że jeśli wygra je Schetyna, wówczas ogłosi on Jaśkowiaka “baronem” – tak potocznie nazywa się szefów regionów w PO.
– Tu o żadne “prawybory” nie chodzi, tu chodzi o walkę o szefostwo w Platformie. Może w końcu wyborcy to zrozumieją – uważa jeden z polityków PO.