Najnowsze wiadomości z kraju

Białoruskie standardy w Gdańsku. Policja ściga dziennikarza za udostępnienie filmu o prezydent Dulkiewicz

– Odebrałem wezwanie na policję. Grożą mi nawet 2 lata więzienia (art. 107.1 uodo) za umieszczenie w interesie publicznym filmu na TT z prezydent Gdańska – poinformował na Twitterze redaktor Radia Gdańsk, Maciej Naskręt. Dziennikarz jest ścigany przez policję za za udostępnienie filmu, który przedstawiał prezydent Aleksandrę Dulkiewicz w asyście ochroniarzy, kupującą wódkę i dwie butelki Coca-Coli. 

Redaktor Naskręt złoży zeznania z powodu filmu, o którym pisały wszystkie media w Polsce. Na krótkim nagraniu widać było prezydent Gdańska w asyście ochroniarzy, kupującą butelkę wódki i dwie butelki coli. Dlaczego sprawą zainteresowała się policja? –  Aktualnie nie wiem czy postępowanie w mojej sprawie prowadzone jest z urzędu czy z czyjegoś doniesienia, ale zostałem wezwany na policję by złożyć zeznania poinformował nas redaktor Maciej Naskręt, pracujący aktualnie w Radiu Gdańsk.

Przypomnijmy, po publikacji wspomnianego wyżej filmu redaktor Naskręt został niemal zaszczuty przez niektórych trójmiejskich dziennikarzy, którzy odebrali działanie swojego kolegi jako atak na prezydent Dulkiewicz. Ostre, często zupełnie oderwane od rzeczywistości, komentarze kolegów na Twitterze nie były jednak jedyną dolegliwością, z jaką musiał zmierzyć się człowiek, który miał odwagę poddać pod publiczną dyskusję niezwykle ważną kwestię, czyli sprawę ochrony prezydent miasta Gdańska. Prawdziwą krucjatę nienawiści wobec dziennikarza rozpętała także Agnieszka Pomaska, gdańska poseł Platformy Obywatelskiej, która nie ukrywała swojego oburzenia zachowaniem redaktora:

– Dziennikarz (…) publikuje nagranie monitoringu ze sklepu Biedronka gdy Prezydent A. Dulkiewicz robi…zakupy. Czy to jakiś nowy standard w tej sieci?! Będziecie publikować wizerunki klientów bez ich zgody?! Oczekuję stanowczej reakcji sieci Biedronka i Trojmiasto. pl! – grzmiała wzburzona polityk. Co szczególnie szokuje, poseł Pomaska nie tylko domagała się reakcji od sieci dyskontów, ale także od ówczesnego pracodawcy dziennikarza.

Wiele wskazuje na to, że na człowieka, który miał odwagę zadać ważne pytania, znaleziono nowy bat. Tym razem jest to ustawa o ochronie danych osobowych, którą to rzekomo miał złamać redaktor Naskręt.

– Odebrałem od policji wezwanie dotyczące art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych, za którego złamanie grozi mi nawet do dwóch lat więzienia. Jak mnie poinformowano, podstawą do wezwania był film, który umieściłem w interesie publicznym na Twitterze, który przedstawiał prezydent Aleksandrę Dulkiewicz na zakupach w dyskoncie. W tym czasie mnożyły się pytania o ochronę prezydent, dyskusja dotycząca tego tematu była obecna w mediach, wszyscy zadawaliśmy pytania o to, jak chronieni są włodarze Gdańska – tłumaczy dziennikarz.

Przypomnijmy, film z opisaną wyżej sytuację trafił do sieci 7 marca, niecałe dwa miesiące po zabójstwie śp. Pawła Adamowicza. W tym czasie media wciąż komentowały jeszcze zamach na byłego prezydenta Gdańska, którego dokonano 13 stycznia 2019 na Targu Węglowym w Gdańsku, podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Już 14 stycznia rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka przyznawał, że impreza, na której napastnik dźgnął nożem prezydenta Gdańska, nie była zgłoszona jako impreza masowa, co de facto oznaczało, że sposób jej zabezpieczenia był znacznie słabszy i mniej kosztowny dla organizatora.

Jakby to było zgłoszone jako impreza masowa, środki bezpieczeństwa musiałyby być bardziej zaostrzone. To organizator w każdym przypadku jest w pierwszej kolejności odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa. Od niego zależy, czy możemy jako uczestnicy czuć się bezpieczni mówił Ciarka. Inspektor nie chciał komentować pracy ochroniarzy, przyznawał wymijająco, że “ciężko mu” o takie oceny. Przekazał także, że w czasie 27. finału WOŚP, we wszystkich miastach zwiększono liczbę policyjnych patroli. – Normalnie w Gdańsku patroluje ulice około 100 policjantów, a w niedzielę służbę pełniło 300 policjantów, czyli trzykrotnie więcej – informował.

Nikt nie chciał powiedzieć tego wprost, ale pytania o jakość ochrony zaczęły się mnożyć.

– Kilka sekund i gościa nie powinno być na scenie. Zresztą on w ogóle nie powinien się tam pojawić, nie powinien dojść do prezydenta. Powinien być zdjęty już ze schodków (…) kolejnym błędem organizacji imprezy w Gdańsku było niewydzielenie specjalnych stref, w tym strefy zero, do której można wejść tylko ze specjalnymi przepustkami – przyznawał – nie wymieniony z imienia i nazwiska – “doświadczony ochroniarz” cytowany przez portal naTemat.pl.

Podobnych opinii było więcej, ale z racji specyfiki tematu niewielu miało odwagę stawiać je wprost. Jak powinno brzmieć to pytanie wszyscy wiemy: Czy gdyby śp. Paweł Adamowicz nie chciał zaoszczędzić na organizacji finału WOŚP, również doszłoby do tragedii, która zakończyła się jego śmiercią? I dodajmy od razu, bo tego wymaga uczciwość, czy chciałby oszczędzać, gdyby media, które w tamtym czasie rozliczały śp. prezydenta Gdańska z każdej złotówki, były nieco mniej napastliwe?

Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie majątek i wydatki włodarza grodu nad Motławą prześwietlały nie tylko tzw. “media prawicowe”. Znacznie ostrzej robiły to tradycyjnie zaprzyjaźnione z Gdańskiem Gazeta Wyborcza, Newsweek i naTemat. Łatwo prześledzić, jak dużą zmianę w ocenie pracy śp. Pawła Adamowicza wywołała w tych tytułach deklaracja o opuszczeniu szeregów Platformy Obywatelskiej i założeniu komitetu “Wszystko dla Gdańska”.

W tej nerwowej atmosferze w mediach mnożyły się pytania o jakość ochrony włodarzy Gdańska.

Prezydent Aleksandra Dulkiewicz pojawiała się w towarzystwie ochroniarzy, ale nie chciała opowiadać o szczegółach. W mediach przypominała jedynie, że podobnie jak i kilku innych samorządowców, otrzymywała pogróżki i dlatego “współpracownicy potraktowali te sygnały poważnie i zadbali o ochronę“. – Nie chciałabym, aby tak wyglądało nasze życie publiczne, ale dzisiaj chyba jest to konieczne – mówiła prezydent. Nie sposób było jednak uzyskać żadnych szczegółów dotyczących tego, kto płaci za ochronę, jaka firma odpowiada za pilnowanie prezydent i jak konkretnie wygląda sprawa bezpieczeństwa Aleksandry Dulkiewicz. Magistrat stosował trudne do wytłumaczenia wybiegi, odmawiając podania takich informacji ze “względów bezpieczeństwa”.

Krytycznie takie tłumaczenia oceniał nawet portal Onet.pl, który pisał wówczas: “Trudno (…) było uzyskać od urzędników informację, kto płaci za ochronę prezydent Dulkiewicz. Magistrat zasłaniał się względami bezpieczeństwa, ale takie tłumaczenie trudno uznać za zrozumiałe” (p. tekst “Kto płaci za ochronę prezydent Dulkiewicz? Odpowiadają urzędnicy”, 15 marca 2019 r.) Kilka dni po tekście Onetu media opisały jeszcze jedną rzecz, która stawiała kwestię ochrony prezydent Dulkiewicz w nader dziwnym świetle.

– Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska od wielu tygodni korzysta z osobistej ochrony. Mieli to być weterani Biura Ochrony Rządu i byli policjanci. Tymczasem agencja ochrony wystawiła do służby byłego obrońcę hokejowej drużyny Stoczniowiec Gdańskinformowała Wirtualna Polska (p. tekst “Koledzy rozpoznali ochroniarza prezydent Gdańska. To hokeista!”, 19 marca 2019 r.). – Spodziewałem się kogoś ze służb mundurowych, a przecież to Sylwester, weteran hokeja ze Stoczniowca. Co on robi przy prezydent Dulkiewicz? mówił cytowany przez Wirtualną Polskę były policjant z Trójmiasta. Przyznawał też w tekście, że następczyni Pawła Adamowicza musi mieć bardziej profesjonalnego ochroniarza. – Pracowaliśmy razem w ochronie kantoru wymiany walut. Nie sądziłem, że pracuje w ochronie osobistej – dodawał rozmówca Wirtualnej Polski.

Po wielu podobnych tekstach, które pokazały się już po publikacji filmu przez redaktora Naskręta, gdański Urząd Miasta przyznał w końcu, że koszty wynajęcia ochrony opłacał najpierw komitet wyborczy “Wszystko dla Gdańska”, a później gdański magistrat. Wartość usług miała nie przekroczyć 10 tysięcy euro. Przede wszystkim jednak, potraktowanie sprawy ochrony prezydent Aleksander Dulkiewicz w sposób poważny możliwe stało się dopiero po ogromnej medialnej burzy, którą uruchomił jeden człowiek, redaktor Maciej Naskręt. Miasto Gdańsk, a w szczególności pani prezydent, powinna wysłać mu list z podziękowaniami. Na razie wysłano policję.

 

 

Źródło: Stefczyk.info Autor: Artur Ceyrowski
Fot. PAP

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij