Najnowsze wiadomości ze świata

Zamierza kontynuować drogę Timmermansa, “bezpośrednio wspierać” LGBT. Tak prezentuje się kandydat na komisarza UE

Kandydat na komisarza UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders poinformował europosłów komisji wolności obywatelskich podczas środowego przesłuchania w PE, że praworządność będzie jego priorytetem. Zapowiedział, że procedury praworządności wobec Polski i Węgier będą kontynuowane.

Podczas przesłuchania o to, jak zapewnić przestrzeganie praworządności w niektórych krajach UE, które ją łamią, pytał Reyndersa europoseł Andrzej Halicki (PO).

“Jak chce pan zapewnić funkcjonowanie nowego mechanizmu praworządności w praktyce oraz jakie kroki podejmie pan dla zapewnienia spójności różnych inicjatyw UE w zakresie praworządności, jeżeli – wie pan, my wiemy wszyscy – że w niektórych krajach członkowskich podważana jest niezależność sądownictwa, kiedy mamy przykłady nękania i zastraszania sędziów, kiedy mamy przykłady korupcji, nadużywania urzędów, kiedy zagrożone są także wolności wypowiedzi czy pluralizm mediów? Jak – pana zdaniem – możemy skutecznie rozwiązywać przypadki naruszania praworządności, zwłaszcza gdy niektóre rządy nie chcą współpracować w tym zakresie?” – pytał Halicki.

Reynders odpowiedział, że mechanizm praworządności będzie kluczową kwestią jego mandatu komisarza i KE ma też zestaw środków w sprawie rządów prawa. “Mamy różne elementy. Artykuł 7 został uruchomiony wobec niektórych krajów. W przypadku Polski – przez Komisję Europejską, w przypadku Węgier – przez Parlament Europejski. Będziemy kontynuować tę procedurę. Mamy również procedury o naruszenia, które toczą się w Trybunale Sprawiedliwości UE. Wszystko ma doprowadzić do możliwości prowadzenia dialogu z krajami” – wskazał.

Halicki dopytywał, czy Reynders planuje dodatkowe środki dotyczące praworządności, których chciałby użyć. Kandydat na komisarza UE odpowiedział, że takim środkiem może być warunkowość wypłaty środków z budżetu unijnego. Chodzi o uzależnienie ich wypłaty od przestrzegania praworządności. “Można byłoby pewne środki zamrozić w momencie, gdy mamy do czynienia z sytuacją, gdy dane państwo członkowskie nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, jeśli chodzi o praworządność. (…) To pozwoliłoby na silną reakcję w przypadku stwardzenia nieprawidłowości” – mówił.

Belg zapowiedział, że KE, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie zawaha się użyć art. 7 także wobec innych państw członkowskich. “Nie zawaha się zadziałać, gdy dojdzie do zagrożenia dla praworządności. Nie można iść na kompromis, gdy istnieje zagrożenie dla demokracji” – mówił. Podziękował też odchodzącemu wiceszefowi KE Fransowi Timmermansowi za działania dotyczące rządów prawa.

Reynders zapowiedział też powołanie grupy roboczej, która miałaby się zajmować m.in. praworządnością. Sceptycznie wypowiedział się przy tym o tworzeniu niezależnego ciała doradców.

“Nie mam problemu z tym, żeby się konsultować czy prosić o radę w sprawie rządów prawa, praw podstawowych czy demokracji. Problem dotyczy tego, czy potrzebujemy nowego, niezależnego ciała. (…) Dawanie mu pełnej odpowiedzialności w sprawie wyrażania poglądów na państwa UE mogłoby być dziwne. To rolą KE jest, by stawać przed parlamentem, a rolą PE odpowiednie reagowanie” – tłumaczył belgijski polityk.

Jak zaznaczył, jeśli pojawi się naprawdę poważny problem, to jest jeszcze inny poziom – Trybunał Sprawiedliwości, do którego mogą być kierowane skargi na państwa członkowskie.

Jak podkreślił podczas wysłuchania, jego pierwszym zadaniem będzie opracowanie raportu w sprawie sytuacji dotyczącej praworządności we wszystkich krajach UE. Reynders zaznaczył, że coroczny raport w sprawie praworządności, który będzie nowym mechanizmem, jest właściwym sposobem na zajęcie się problemami. “Będzie to robione bez żadnej dyskryminacji wobec któregokolwiek z państw członkowskich” – zapewnił polityk.

Jak dodał, w ramach takiego przeglądu konieczny będzie dialog z zainteresowanymi państwami, by w jego ramach doprowadzić do eliminowania naruszeń prawa.

Belg został także zapytany o kwestię “ataków” na środowiska LGBT+ w Polsce oraz sposobu zażegnania tego problemu. Kandydat na eurokomisarza powiedział, iż nie wyklucza żadnej formy “bezpośredniego wsparcia” aktywistów spod tęczowej flagi, w tym także za pomocą finansowania ich i to nawet kosztem możliwych cięć finansowych dla rządu w ramach procedur praworządności.

Co możemy powiedzieć na temat kandydata na unijnego komisarza ds. sprawiedliwości? Mężczyzna od 1999 roku zasiadał nieprzerwanie w belgijskim rządzie. Początkowo jako minister finansów w gabinecie Guya Verhofstadta, a następnie w rządach tworzonych przez chadeckich polityków, którą sprawował aż do 2011 roku (od 2004 przysługiwała mu również ranga wicepremiera). Politykowi udało się utrzymać w radzie ministrów nawet po wyborach w 2011 roku, kiedy do władzy doszli socjaliści. Zamienił jednak tekę finansów na resort spraw zagranicznych (a także obrony narodowej 2018 roku), którą sprawował do eurowyborów w 2019 roku.

Przez lata wokół polityka narosło sporo kontrowersji, głównie związanych z jego bliskimi relacjami z Arabią Saudyjską. W 2012 roku oficjalnie wsparł  księcia Nayefa bin Fawwaza Al Sha’lana, skazanego przez francuski sąd za przemyt narkotyków na okres 10 lat pozbawienia wolności, a także posądzanego o utrzymywanie kontaktów ze zbrojnymi grupami w Syrii. Kilka lat później Reynders głosował za przyjęciem Arabii Saudyjskiej do Komisji Statusu Kobiet przy ONZ. Decyzję Belga uznano za wysoce kontrowersyjną z uwagi na fakt, iż bliskowschodnie państwo od wielu lat jest posądzane o pogwałcanie praw kobiet.

Źródło: PAP/ niezależna Autor: JD/ luo/ stk/ ulb/ mal/
Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij