Najnowsze wiadomości ze świata

Nowe informacje o aborcjoniście, który kolekcjonował zwłoki dzieci. Winna wojenna trauma?

Wyszły na jaw nowe fakty w głośnej sprawie aborcjonisty, w którego domu znaleziono tysiące zwłok dzieci. Filmowiec, który z nim rozmawiał przed śmiercią, ujawnił, że winna może być wojenna trauma.

Doktor Ulrich George Klopfer zmarł 3 września. Od 1974 roku pracował jako aborcjonista, prowadząc trzy kliniki w których dokonał ponad 30 tysięcy aborcji. Stracił licencję medyczną w 2016 roku, kiedy oskarżono go o szereg nieprawidłowości jak nieudane „zabiegi” czy nieoddelegowanie odpowiednio wyszkolonego personelu do opieki nad pacjentkami. Najpoważniejszy zarzut dotyczył tego, że dokonał aborcji u 10-latki i nie zgłosił władzom, że padła ofiarą gwałtu ze strony własnego wujka.

O doktorze Klopferze zrobiło się głośno już po jego śmierci, kiedy rodzinny prawnik pomagający w segregowaniu jego rzeczy dokonał makabrycznego odkrycia. W jego rezydencji odnaleziono ponad 2 tysiące fragmentów lub całych zwłok abortowanych dzieci przerobionych na preparaty medyczne. Policja szybko stwierdziła, że Klopfer po utracie licencji nie dokonywał nielegalnych zabiegów, ale wszyscy zadawali sobie pytanie po co mu były te zwłoki.

Do fundacji prasowej portalu Daily Caller (DCNF) zgłosił się filmowiec Mark Archer. Jak się okazuje Archer od jakiegoś czasu pracuje nad poświęconym Klopferowi filmem dokumentalnym i w zeszłym roku przeprowadził z nim wywiad. Ujawnił DCNF fragmenty tego wywiadu, które rzucają nowe światło na tą postać i jej postępowanie.

Jak się okazuje Klopfer był emigrantem z Niemiec, który przybył do USA po II wojnie światowej. W 1945 roku, jako pięciolatek, przybywał za to w Dreźnie, gdzie był świadkiem nalotów dywanowych w wykonaniu aliantów. Naloty na Drezno miały miejsce 13 i 14 lutego tego roku, alianci użyli w nich głównie bomb zapalających. Zginęło w nich ok. 25 tysięcy osób, chociaż niektóre źródła podają znacznie większą ilość ofiar.

Klopfer opowiadał Archerowi o swoich przeżyciach z Drezna: o tym, jak był świadkiem, jak bomby zabiły mieszkającą po sąsiedzku rodzinę czy alianckich jeńców w wagonach kolejowych. Opowiadał mu również o tym, że był świadkiem, jak sowieccy żołnierze po wejściu do miasta strzelali do napotkanych cywili, w tym kobiet i dzieci. Klopfer przyznał, że tamte przeżycia wpłynęły na to, jak postrzegał ludzi i interakcje międzyludzkie. Zdaniem Archera dziecięca trauma zadecydowała o tym, jak potoczyło się jego dalsze życie.

Archer uważa, że Klopfer kolekcjonował zwłoki dzieci gdyż tamte wydarzenia doprowadziły do tego, że zachorował na tzw. zespół zbieractwa. Kompulsywne zbieranie np. jedzenia jest naturalne w sytuacji zagrożenia, np. klęską żywiołową czy głodem, ale u niektórych ludzi ten naturalny instynkt szwankuje i odczuwają przymus zbierania np. śmieci. Archer jest przekonany, że Klopfer cierpiał właśnie na to schorzenie, wywołane przeżyciami w Dreźnie, co u niego objawiało się przymusem zbierania ciał martwych dzieci. Jako lekarz nie miał zbyt wielu problemów z ich pozyskiwaniem gdyż regulujące to przepisy są w USA wyjątkowo luźne.

„Myślałem, że jest zbieraczem” – wyznał Archer – „I kiedy dowiedzieliśmy się, że miał te dzieci w domu, byliśmy zaszokowani ale nie zdziwieni”. Archer powiedział DCNF, że zaczął to podejrzewać widząc, jak bardzo zagracone były jego kliniki aborcyjne, Uważa, że kolejne szokujące „kolekcje” mogą wyjść na jaw kiedy władze sprawdzą ich budynki – zwłaszcza te części, których Klopfler nie chciał pokazać filmowcom.

Źródło: Daily Caller Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij