Najnowsze wiadomości z kraju

Czy istnieje opozycyjny pakt senacki? Opozycja sama nie wie

Przedstawiciele opozycji planowali powołanie swego rodzaju paktu na wybory do Senatu. Na razie jednak nie wiadomo czy faktycznie do tego doszło – docierające od nich sygnały przeczą sobie nawzajem.

Kiedy rozpadła się Koalicja Obywatelska w dotychczasowej formie wielu wyborców opozycji martwiło się, że poszczególne partie, które ją tworzyły, skupią się na walce ze sobą nawzajem. Pod koniec lipca Lewica – czyli koalicja byłego członka KO, SLD, z Partią Razem i Wiosną – zaproponowała więc swego rodzaju pakt przed wyborami do Senatu.

Umowa pomiędzy dawnymi koalicjantami, którą mają od jakiegoś czasu negocjować, przypomina pakt o nieagresji. Poszczególne partie pójdą do wyborów osobno, ale mają nie wystawiać przeciwko sobie kandydatów. Ma to polegać na tym, że jeśli np. PSL wystawi w jakimś okręgu swojego kandydata do Senatu, to SLD i PO nie wystawią w nim własnych.

Na razie nikt jednak nie wie, czy opozycji faktycznie udało się w tej sprawie dogadać. Szef Lewicy Włodzimierz Czarzasty zapewnił w programie Michała Rachonia, że efekty rozmów są dobre i do zawarcia paktu brakuje jedynie „kropki nad i, którą musi postawić Platforma”.

Tego samego dnia Katarzyna Lubnauer, szefowa Nowoczesnej – która nadal pozostaje w koalicji z PO – powiedziała w radiu TOK FM, że pakt jest już faktem dokonanym. „W większości okręgów znani są już kandydaci do Senatu i są oni zgodni z porozumieniem ponadpartyjnym, paktem o nieagresji” – wyznała – „Pakt stał się faktem, jeżeli nawet gdzieś w dwóch miejscach nie ma porozumienia to jest jeszcze możliwość dogrania”.

„Powiedzmy śmiało – udało się poskładać to, co byśmy nazwali paktem o nieagresji pomiędzy formacjami opozycyjnymi” – ujawniła – „Praktycznie w całej Polsce będziemy mieli sytuację, w której kandydat opozycji będzie jeden kontra kandydat PiSu”.

Lubnauer podkreśliła jednak, że współpraca będzie miała swoje granice i poszczególne partie nie będą pomagać kandydatom innych. „Nie ma możliwości prowadzenia kampanii w ten sposób, żeby wspierać kandydata, który jest z innej listy” – podkreśliła – „Nie mam możliwości, żebym miała – na przykład – na ulotce wymienionego innego kandydata niż kandydat KO”. Wyjątkiem będzie możliwość zadeklarowania poparcia dla kandydata opozycyjnego z innej partii, to nadal będzie dopuszczalne.

Antoni Mężydło, kandydat KO z Torunia, powiedział PAP, że w województwie kujawsko-pomorskim kandydaci opozycyjni faktycznie się dogadali ze sobą. „Z Grudziąca ma kandydować rekomendowany przez PSL Ryszard Bober. To znany samorządowiec, przewodniczący sejmiku wojewódzkiego” – powiedział – „Z Włocławka, który jest bardziej lewicowym okręgiem, kandyduje Jerzy Wenderlich z Lewicy. Ja kandyduję z bardziej prawicowego Torunia”. Podkreślił jednak, że porozumienie to było oddolne.

Działacze PSL twierdzili natomiast, że żadnego paktu z dawnymi koalicjantami nie ma. „Nie ma żadnego paktu w sprawie Senatu. Całkowicie to dementuję” – powiedział radiowej Jedynce poseł PSL Piotr Zgorzelski – „Nie ma potrzeby budowania jakiejś koalicji. Dlatego, że się wystawia swojego kandydata, on zbiera podpisy, rejestruje i startuje”.

Źródło: Niezależna.pl Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij