Najnowsze wiadomości z kraju

W tą historię aż ciężko uwierzyć! Komornik zapukał do Marcinkiewicza, a ten… uciekł

Kazimierz Marcinkiewicz od dłuższego czasu nie może sobie poradzić z problemem spłaty ogromnego długu wobec swojej byłej żony Izabeli. Uporczywe unikanie wywiązania się ze zobowiązania alimentacyjnego przez byłego premiera w końcu zmusiło komornika, by ten złożył wizytę w jego miejscu zamieszkania. I faktycznie tak się stało, kiedy w czwartek do drzwi mieszkania byłego polityka zapukał komornik w asyście policji, która przyjechała trzema radiowozami. Nie udało im się jednak zastać Kazimierza Marcinkiewicza, który najprawdopodobniej uciekł z nieruchomości tuż przed wizytą – podaje nieoficjalnie “Fakt”.

Ta historia wydaje się nieprawdopodobna, zwłaszcza że mowa w niej o osobie byłego szefa polskiego rządu. Jednak zgodnie z informacjami pozyskanymi przez dziennikarzy “Faktu” Kazimierz Marcinkiewicz faktycznie mógł się ratować ucieczką przed spotkaniem z komornikiem oraz funkcjonariuszami policji.

Dług wobec byłej żony, wynikający ze zobowiązania alimentacyjnego nałożonego przez sąd, wynosi już ponad 100 tysięcy złotych, a były polityk cały czas uporczywie uchyla się od jego zapłaty. Co ciekawe w ostatnim czasie były premier został kilka razy przyłapany na spędzaniu wolnego czasu w luksusowych, warszawskich restauracjach, w których trzeba sięgnąć głęboko do portfela, aby wyjść najedzonym. To ostatecznie skłoniło komornika, aby złożyć wizytę w domu byłego premiera.

Do interwencji miało dojść w czwartek, kiedy pod lokalem zamieszkiwanym przez Marcinkiewicza pojawiły się trzy radiowozy, z których wysiadło kilku policjantów w towarzystwie asesora kancelarii komornika Michała Oparowskiego. Nie udało im się jednak zastać byłego premiera w miejscu zamieszkania, który zgodnie z informacją, jaką otrzymała policja, chwile przed wizytą… uciekł z lokalu.

W jaki sposób politykowi, który jeszcze kilka miesięcy temu starał się dostać na listy wyborcze Koalicji Europejskiej, udało się zwiać z mieszkania? Przez ogródek, w którym następnie sforsował żywopłot. “Fakt” podaje, że w krzakach oddzielających ogródek rzeczywiście widać wyraźnie zniszczenia. Odnalezione przez policjantów ślady doprowadziły ich do furtki umożliwiającej mieszkańcom szybkie przedostanie się do sąsiadującego z osiedlem parku.

Pracownicy kancelarii nie udzielili informacji dotyczących egzekucji. Równie mało rozmowny miał być sam Marcinkiewicz, który powiedział dziennikarzom tabloidu przez telefon, iż nie zamierza rozmawiać z mediami.

Źródło: Fakt Autor: JD
Fot.
Komentarze pod artykułami zostały tymczasowo wyłączone i zostaną przywrócone po zakończeniu obowiązywania ciszy wyborczej.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij