Kandydatka na przewodniczącą KE chce parytetów i gotowości do dialogu z Rosją

Kandydatka na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że chce wprowadzenia w KE parytetu płci. Chce również mechanizmów do utrzymywania praworządności w państwach członkowskich.

„Chcę Komisji, która będzie się składała w 50% z kobiet i w 50% z mężczyzn” – zapowiedziała w środę – „Poproszę szefów państw i rządów o zaprezentowanie dwójki kandydatów: kobiety i mężczyzny”. Podczas spotkania z frakcją RE zapowiedziała także, że chciałaby, aby wiceprzewodniczącym nowej KE został socjalista Frans Timmermans, którego kandydaturę na stanowisko przewodniczącego zablokowała m.in. Polska. Wiceszefową KE ma zostać również kandydatka Liberałów Margrethe Vestager.

Von der Leyen zapowiedziała również, że KE powinna wprowadzić mechanizmy umożliwiające monitorowanie przejrzyste monitorowanie tego, czy państwa członkowskie utrzymują praworządność. Jej zdaniem mechanizm ten miałby polegać na wzajemnym porównywaniu sytuacji w poszczególnych państwach członkowskich gdyż żadne z nich nie jest idealne. Przedstawiciele niektórych państw, jak Polska, Węgry czy Włochy zwracali jednak w przeszłości uwagę, że fałszywe zarzuty o łamanie praworządności były wykorzystywane do zemsty na ich państwach za sprzeciw wobec niektórych pomysłów Unii jak np. dystrybucja nielegalnych imigrantów.

Kandydatka odniosła się również do stosunków UE-Rosja. „Rosja to nasz sąsiad i będzie naszym sąsiadem. Kropka” – powiedziała oświadczając, że UE musi być zawsze gotowa do wejścia w dialog. Zaznaczyła jednak, że dialog ten należy prowadzić z pozycji siły gdyż „Kreml nie wybacza słabości”. Trzeba też bezwzględnie przestrzegać zasad międzynarodowego porządku prawnego.

Von der Leyen zaznaczyła, że UE nie może ignorować aneksji Krymu przez Rosję. „Aneksja Krymu to złamanie międzynarodowego prawa” – powiedziała – „Jeżeli chcemy mieć szacunek dla naszych zobowiązań na rzecz państwa prawa to musimy się tego trzymać”.