Publicystyka

Putin oszukał Niemcy i Francję

Przedstawiciel Ukrainy w Radzie Europy Dmytro Kuleba ujawnił, że przywrócenie Rosji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy (PACE) był skutkiem tajnej umowy, jaką Putin zawarł z Angelą Merkel i Emanuelem Macronem. Tyle tylko, że nie dotrzymał jej postanowień.

W nocy z 24 na 25 czerwca PACE podjęła bardzo kontrowersyjną decyzję o przywróceniu Rosji prawa głosu. Straciła je pięć lat temu, kiedy zaanektowała Krym. Decyzja PACE była o tyle dziwna, że Rosja nie tylko nie oddała Ukrainie zagrabionego półwyspu ale też nie dała w żaden sposób do zrozumienia, że ma zamiar to zrobić.

Kuleba zdradził ukraińskim mediom kulisy tej umowy. Jej kulisy sięgają incydentu w cieśninie kerczeńskiej. 25 listopada zeszłego roku okręty FSB zaatakowały tam trzy jednostki ukraińskie, które próbowały tamtędy przepłynąć z Morza Czarnego na Morze Azowskie w drodze do Mariupola. Znajdujący się na ich pokładzie marynarze – 24 osoby – zostały internowane przez Rosję.

Według Rosji Ukraińcy nie dopełnili formalności związanych z przejściem tym szlakiem wodnym, nie odpowiedziały na wezwania przez radio i manewrowały w niebezpieczny sposób. Stwierdzili również, że okręty znajdowały się na rosyjskich wodach terytorialnych. Ukraińcy odpowiedzieli, że zachowali wszystkie formalności ale nie otrzymali od Rosji żadnej odpowiedzi a wody cieśniny na mocy traktatu z 2003 roku są wspólnymi wodami terytorialnymi FR i Ukrainy. 25 maja Międzynarodowy Trybunał Prawa Morskiego uznał argumenty Ukrainy i nakazał Rosji zwolnienie marynarzy i ich okrętów.

Termin tego zwolnienia minął 25 czerwca. Kuleba ujawnił, że dotrzymanie wyroku Trybunału było jednym z warunków oddania Rosji prawa głosu w PACE . Pozostałymi było wpuszczenie komisarza PACE ds. praw człowieka na Krym i zapłata zaległych składek członkowskich, których Rosja nie płaciła od zawieszenia prawa do głosu.

Problem tylko w tym, że Putin nie tylko nie dotrzymał słowa, ale spróbował wykorzystać brak doświadczenia nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Zełenski szedł po władzę z hasłami doprowadzenia do pokoju i deklarował nawet, że byłby gotowy postawić na szali własną karierę polityczną. Sprawa uwięzionych marynarzy była dla niego szczególnie ważna – miał prosić o pomoc Niemcy i Francję, co było bezpośrednim powodem zawarcia tajnej umowy z Rosją, a także obiecywać ich rodzinom, że wkrótce wrócą do domu.

Rosjanie postanowili to wykorzystać. Rankiem 25 czerwca Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wysłał notę dyplomatyczną do Kijowa i Trybunału, w którym obiecało uwolnić marynarzy. Był jednak warunek – Ukraina miała zadeklarować na piśmie, że po powrocie zostaną osądzeni przez ukraińskie sądu.

Zełenski miał być gotowy na przyjęcie tego warunku. Jednak jego przyjęcie oznaczałoby, że Ukraina uznaje rosyjskie roszczenia terytorialne do wód wokół Krymu i jurysdykcję tamtejszych sądów, które skazały ich na więzienie. Znacznie skomplikowałoby to sytuację dyplomatyczną wokół półwyspu.

Na szczęście minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin postanowił interweniować. Bez porozumienia z prezydentem odpowiedział MSZ Rosji, żądając bezwarunkowego zwolnienia marynarzy. Zełenski, który już raz próbował go bezskutecznie usunąć ze stanowiska, w ostrych słowach skrytykował jego samowolne działanie, ale odważna decyzja Klimkina prawdopodobnie ocaliła jego karierę.

Nie wiadomo jak PACE – czy też raczej Niemcy i Francja – zareagują na tak bezczelne działanie Moskwy. Ponowne odebranie jej prawa głosu może być trudne gdyż zmusiłoby ich do przyznania, że takie zakulisowe targi faktycznie miały miejsce.

Źródło: Rzeczpospolita Autor: Wiktor Młynarz
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij