Porażka obrońców życia. Sąd Najwyższy nie rozpatrzy sprawy ustawy antyaborcyjnej

Amerykański Sąd Najwyższy (SCOTUS) nie zajmie się sprawą ustawy, która delegalizowałaby w Alabamie wyjątkowo brutalną formę aborcji. Sędziowie zadecydowali, że blokujący ją wyrok sądu niższej instancji będzie nadal obowiązywał.

Władze Alabamy wprowadziły prawo, które zabrania metody aborcji znanej jako D&E. Metoda ta polega na rozszerzeniu szyjki macicy i wyssaniu przez specjalną igłę narządów wewnętrznych dziecka, co powoduje jego śmierć. Następnie reszta płodu jest dzielona na małe kawałki lub miażdżona aby ułatwić ekstrakcję.

Władze Alabamy wprowadziły prawo zakazujące tej formy aborcji w 2016 roku. W praktyce oznaczało delegalizację aborcji w drugim trymestrze ciąży, gdyż to właśnie wtedy jest najczęściej stosowana. Lewica i organizacje aborcyjne tradycyjnie podały je do sądu i w sierpniu zeszłego roku Sąd Apelacyjny 11 Okręgu uznał, że zakaz wprowadza nadmierny kłopot dla kobiet starających się o aborcję, co stanowi naruszenie kompromisu aborcyjnego związanego ze słynną sprawą Roe v. Wade. Tym samym prawo przestało obowiązywać.

Władze Alabamy odwołały się od tego wyroku. SCOTUS odmówił jednak rozpatrzenia tej sprawy, pozostawiając w mocy wyrok sądu niższej instancji. Sędzia Clarence Thomas, który napisał opinię sądu w tej sprawie, podkreślił jednak, że jeśliby trafiła faktycznie na wokandę, to on zagłosowałby za dalszym obowiązywaniem tego prawa. „Pogląd, że cokolwiek w konstytucji nie pozwala stanom na uchwalanie prawa, które zabrania rozczłonkowania żyjącego dziecka jest nie do pomyślenia” – napisał.

Nadal jest jednak nadzieja. Alabama niedawno wprowadziła kolejną, jeszcze ostrzejszą ustawę antyaborcyjną, i ją również czeka walka sądowa. Podobnie jak szereg innych ustaw, wprowadzanych ostatnio przez inne rządzone przez prawicę stany. Obrońcy życia liczą, że SCOTUS, w którym po raz pierwszy od bardzo dawna przewagę ma prawica, znajdzie w końcu odwagę aby wystąpić przeciwko przemysłowi aborcyjnemu.