Publicystyka

Kto stoi za standardami WHO? Niemiecki socjolog, który narzekał na „krucjatę przeciwko pedofilom”. Autor książki „Żądza do dzieci”

Przygotowane przez WHO „Standardy edukacji seksualnej w Europie”, według których władze Warszawy chcą wprowadzić do szkół lekcje seksedukacji, stały się w ostatnich tygodniach jednym z najczęstszych tematów dyskusji. Chyba żaden artykuł przygotowany przez tą niegdyś szacowną instytucję nie był dotychczas tak „popularny” w Polsce. Jeden z użytkowników Twittera zauważył rzecz, która dotychczas umknęła opinii publicznej – to, na kogo powołują się eksperci WHO.

Na samym końcu standardów znalazła się pełna bibliografia, w której autorzy raportu wymieniają badania naukowe, książki i strony internetowe z których korzystali. Nie ma w tym nic dziwnego – standardy WHO są przecież klasyfikowane jako praca naukowa a zamieszczanie w tego typu dokumentach bibliografii jest czymś całkowicie standardowym. Bliższe przyjrzenie się organizacjom na które powołują się autorzy pokazuje jednak kilka, które są co najmniej kontrowersyjne.

Autorzy standardów korzystali między innymi ze strony internetowej Pro Familia – niemieckiego stowarzyszenia zajmującego się edukacją seksualną i planowaniem rodziny, powiązanego z amerykańską siecią klinik aborcyjnych Planned Parenthood. O stowarzyszeniu tym zrobiło się głośno w 2013 roku. Grupa badaczy z uniwersytetu w Getyndze przeprowadziła wtedy badanie które miało sprawdzić jak w przeszłości traktowano temat pedofilii. Odkryli, że w wydawanym przez to stowarzyszenie magazynie co najmniej kilkukrotnie pojawiały się artykuły broniące pedofilii.

Jednym z ich autorów był na przykład profesor socjologii Rudiger Lautmann, uznawany za jednego z czołowych niemieckich ekspertów od LGBT. W swoich artykułach argumentował za wprowadzeniem rozgraniczenia na „nieszkodliwą” pedofilię za obopólną zgodą a wykorzystywaniem seksualnym. Narzekał również na „krucjatę przeciwko pedofilom”. W 1995 roku twierdził również, że prawdziwy pedofil traktuje dzieci z wyjątkową ostrożnością i szkodliwość takich kontaktów seksualnych dla dziecka jest „wysoce wątpliwa”. Lautmann jest również autorem książki „Żądza do dzieci” która wywołała w Niemczech ogromne kontrowersje ze względu na, zdaniem wielu, zbyt daleko idącą relatywizację zbrodni pedofilów.

Innym autorem piszącym dla Pro Familia Magazin był psycholog Wolf Vogel, który apelował o podejście do tematu pedofilii naukowo, bez osądów moralnych. W 1987 roku w atykule „Nędza zakazanej miłości” ubolewał, że dziecko nie może opowiedzieć rodzicom „jak ekscytujących przeżyć doznało w kontakcie z dorosłym” gdyż ci od razu pobiegliby na policję.

Po wybuchu skandalu Pro Familia wydała oświadczenie w którym stwierdziła, że nigdy nie lobbowała za zmianą niemieckich przepisów dotyczących pedofilii. Ich zdaniem publikacja artykułów które ją relatywizowały była podyktowana chęcią pokazania głosów wszystkich stron biorących udział w toczącej się wtedy dyskusji.

Kolejną organizacją na którą powołują się autorzy standardów jest działająca w belgijskiej Flandrii Sensoa. W 2001 roku organizacja ta została uznana za organizację partnerską przez rząd Flandrii, który co pięć lat podpisywał z nimi kolejne umowy o współpracy w edukacji seksualnej. W 2005 roku ówczesna minister ds. opieki społecznej Flandrii Inge Vervotte musiała się od nich publicznie zdystansować. Poszło o przygotowaną przez Sensoa kampanię społeczną „Porozmawiajmy o seksie”. Kampania ta, dotycząca np. uwodzenia, skierowana była bowiem do młodszych nastolatków. Minister Vervotte musiała podkreślić, że rząd Flandrii nie miał z nią nic wspólnego. Pomimo tej kontrowersyjnej kampanii podpisała z nimi kolejną umowę – być może wpływ na to miały lokalne media, które przedstawiły ją jako staromodną purytankę, co zdaniem niektórych było inspirowane przez samą organizację. Zaznaczyła jednak, że sytuacja nie może się powtórzyć.

Autorzy standardów powołują się również na Niemieckie Towarzystwo Badań Seksualnych (DGfS)  – najstarsze i jedno z największych podobnych stowarzyszeń w Niemczech. W jego wypadku nie ma wprawdzie większych kontrowersji niż w wypadku innych stowarzyszeń tego typu ale warto przyjrzeć się bliżej jego założycielowi. Hans Burger-Prinz został psychiatrą w 1924 roku. Kiedy do władzy w Niemczech doszli Narodowi Socjaliści Burger-Prinz entuzjastycznie włączył się w budowanie nowego porządku. Już w 1933 roku otrzymał legitymację partyjną NSDAP i wstąpił do SA. Był również członkiem innych nazistowskich organizacji, jak NS-Lehrerbund czy NS-Dozentenbund. W 1940 roku został nawet wybrany do senatu Akademii Kolonialnej NSDAP.

Najczarniejszą kartą w jego życiorysie jest jednak jego udział w niemieckim programie eugenicznym. W 1933 roku Narodowi Socjaliści wprowadzili ustawę zgodnie z którą można było przymusowo wysterylizować każdego, kto ich zdaniem dla dobra rasy nie powinien się rozmnażać – niepełnosprawnych, cierpiących na schorzenia genetyczne, alkoholików itp. Do wybuchu wojny dokonano aż 375 tysięcy podobnych zabiegów i dzisiaj słusznie uważa się je za zbrodnię na ludzkości.

Ciężar podejmowania decyzji o tym kto „zasługuje” na przymusową sterylizację złożono na barki specjalnych sądów. Utworzono więc Erbgesundheitsgericht – specjalne sądy które orzekały o tym kto ma być poddany zabiegowi. Burger-Prinz jako ceniony ekspert od łączenia psychiatrii z genetyką został honorowym przewodniczącym jednego z takich sądów. Jego postępowanie jako sędziego, podobnie jak większość jego kariery w czasach Trzeciej Rzeszy, nie jest do dzisiaj zbadane, ale Brytyjczycy, w których strefie okupacyjnej znalazł się po wojnie, zawiesiły go do 1947 roku. Trzy lata później został wybrany prezesem DgFS.

Standardy WHO zostały opracowane również we współpracy z trzema innymi organizacjami zajmującymi się edukacją seksualną: holenderską Rutgers Nisso Group i amerykańskimi Guttmacher Institute i SIECUS. Cała trójka blisko współpracuje z Planned Parenthood – największą na świecie siecią klinik aborcyjnych. O skandalach z nią związanych pisaliśmy na Stefczyk.info regularnie, ale warto tutaj przypomnieć chociażby o tym, że zostali oskarżeni o handel ciałami abortowanych dzieci.

Podobnie jak w wypadku DGfS warto tutaj przyjrzeć się bliżej osobie jej założycielki. Margaret Sanger jest jedną z pionierek edukacji seksualnej, jednak kierujące nią motywy nie byłyby dzisiaj do zaakceptowania. Sanger była bowiem zwolenniczką eugeniki i uważała, że osoby niepożądane – jak na przykład czarnoskórzy – nie powinny się rozmnażać. Argumentowała, że promowanie wśród nich antykoncepcji sprawi, że nie będą mieć dzieci dzięki czemu poprawi się jakość społeczeństwa. Jej postawę docenił nawet Ku Klux Klan i co najmniej raz zaprosił ją do wygłoszenia przemówienia przed swoim kobiecym odłamem.

Władze Warszawy powinny się zastanowić, czy wprowadzenie dokumentu opartego m.in. na pracy takich osób i organizacji do nauczania najmłodszych jest aby na pewno dobrym pomysłem. Jeszcze nie jest za późno żeby się wycofać.

 

Źródło: Stefczyk.info Autor: Wiktor Młynarz
Fot. PAP

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij