Zobacz więcej artykułów
Lech gra z liderem o uratowanie marzeń o tytule
07.03.2018
Lech gra z liderem o uratowanie marzeń o tytule
Po porażce z Legią, piłkarze Lecha Poznań mają przed sobą mecz ostatniej szansy w kontekście walki o mistrzostwo kraju. W niedzielę będą podejmować lidera Jagiellonię Białystok i każdy inny wynik niż wygrana może pozbawić ich szansy zdobycia tytułu.
Podopieczni Nenada Bjelicy w ostatnim spotkaniu w dość kontrowersyjnych okolicznościach przegrali w Warszawie z Legią (1:2). Bramkę stracili po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką Wołodymyra Kostewycza. Cała sytuacja wywołała burzliwe dyskusje, czy sędzia Szymon Marciniak podjął słuszną decyzję, natomiast Lech, mimo że do Poznania wracał na tarczy, zyskał pochlebne recenzje za swój występ.
"Jest w nas taka dobra, pozytywna złość. Zagraliśmy w Warszawie dobre spotkanie, szczególnie w drugiej połowie, ale i w pierwszej odsłonie nie wyglądało to źle z naszej strony. Przysnęliśmy tylko na początku meczu. Po strzeleniu wyrównującej bramki chcieliśmy pójść za ciosem, nikt nie myślał o remisie. Zagraliśmy odważnie, choć ryzykowaliśmy, bo Legia wyprowadziła kilka groźnych kontr. Myślę, że takiego Lecha ludzie chcą oglądać i to docenili" - powiedział kapitan poznańskiej drużyny Maciej Gajos.
Lechici o pechowym pojedynku w stolicy musieli szybko zapomnieć, bowiem w niedzielę czeka ich kolejny mecz "wagi ciężkiej". Do Poznania przyjedzie Jagiellonia, która w tym roku wygrała wszystkie pięć spotkań.
"Jagiellonia jest rozpędzona i pokazała, że jest silna przede wszystkim jako zespół. Nie ma tam wielkich indywidualności, ten ciężar gry rozłożony jest na całą drużynę. Nie ma jednego piłkarza, od którego wszystko zależy. Natomiast tacy zawodnicy jak Arvydas Novikovas, Martin Pospisil czy Przemek Frankowski jedną akcją potrafią zrobić tę różnicę. Rywale są na fali, ale my też u siebie jesteśmy mocni. Na własnym stadionie jeszcze w tym sezonie nie przegraliśmy i myślę, że w niedzielę czeka nas ciekawe widowisko" - zaznaczył Gajos, który do Lecha trafił właśnie z białostockiego klubu.
"Skład mocno się zmienił przez te lata, zostało zaledwie kilku zawodników. Spędziłem w Jagiellonii fajne trzy lata i wciąż czuję sentyment do tego klubu" - podkreślił.
Po porażce w Warszawie lechici do Jagiellonii tracą już osiem punktów. W przypadku porażki, ta strata urośnie do 11 "oczek", co w praktyce oznacza, że poznaniacy marzenia o mistrzowskim tytule będą mogli odłożyć na kolejny sezon.
"Doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie ma już podziału punktów i każdy zespół będzie miał to, co sobie wypracuje w trakcie sezonu. Jadąc do Warszawy zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego meczu. Teraz czeka nas jeszcze ważniejsze spotkanie. Scenariusza w postaci porażki w ogóle nie biorę pod uwagę" - stwierdził 26-letni pomocnik.
Tymczasem lechici dawno już nie wygrali z Jagiellonią. Ostatni raz miało to miejsce dokładnie trzy lata temu - w sezonie 2014/15, w którym drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę sięgnęła po mistrzostwo kraju.
"Czasami są takie drużyny, które nam nie +leżą+. Natomiast kilka razy byliśmy blisko zwycięstwa - choćby w pierwszej rundzie, w której długo wygrywaliśmy 1:0, ale nie udało się utrzymać prowadzenia. W ostatnim meczu poprzedniego sezonu wygrywaliśmy w Białymstoku już 2:0 i też nie udało się zwyciężyć. Jest to drużyna dla nas trochę niewygodna, lecz kiedyś musi nastąpić to przełamanie. Mam nadzieję, że stanie się to w najbliższą niedzielę" - podsumował Gajos.
Marcin Pawlicki (PAP)
Chcesz być na bieżąco z informacjami na Stefczyk.info? Zapisz się do naszego newslettera
Poprzedni artykułNastępny artykuł