Co działo się na boisku mniej więcej wiadomo. Kto chciał ten zobaczył, kto nie chciał - mógł sobie wybrać wyższy poziom doznań estetycznych, obojętnie czy piłkarskich czy innych. To w zasadzie nieważne, cokolwiek by nie wymienić, włącznie z łowieniem ryb na sztuczną muchę, to i tak spędził te półtorej godziny zdecydowanie ciekawiej. I kładł się spać w znacznie lepszym nastroju.
Reprezentanci po raz kolejny udowodnili, że kogokolwiek Polska by nie wylosowała w kolejnych eliminacjach do dużej piłkarskiej imprezy, to i tak wylądujemy w grupie śmierci. Znaczy, grupie śmierci dla nas…
Ale póki co mecz był towarzyski, więc dosyć o zawodnikach, mam nadzieję, że przynajmniej się wstydzą. Podobnie jak trener, który ze zmianami w sparingowym spotkaniu czekał do ostatniego kwadransa. Bronił bezbramkowego remisu?!
W trakcie meczu, najpierw z nudów, potem z nerwów, zająłem się odświeżaniem geografii. Była to geografia na poziomie podstawowym., by nie powiedzieć przedszkolnym. Przypomniałem sobie jak wiele miast, miasteczek, wsi i przysiółków liczy nasza ziemia ojczysta. Wiedzę pomogły odświeżyć flagi z nazwami miejscowości.
Sięgam pamięcią i wydaje mi się, że ta geograficzna zabawa zaczęła się przy okazji sukcesów Adama Małysza. To wówczas pod Wielką Krokwią zakochana gawiedź chciała pokazać, że w Pcimiu, Pucku i Pułtusku kochają wąsatego idola. W trakcie małyszomanii to było nawet sympatyczne. Potem ta plaga rozlała się na wszystkie areny sportowe od Los Angeles do Władywostoku.
Dzisiaj bez cienia sympatii i zrozumienia obserwuję jak biało-czerwona flaga jest tłem dla potężnego napisu „Kozienice” lub „Tychy”. Nie do końca wiem co to oznacza. Czy właściciel flagi chce by Polska wiedziała, że jego miejscowość kibicuje reprezentacji? A może to, że delegat miasta dotarł na Stadion Narodowy?
A co w sytuacji jeśli któryś z mieszkańców dumnie wypisanej na fladze osady tak się akurat zdenerwował patrząc na Adama Nawałkę, że kibicował Szkocji? Wtedy napis jest nieprecyzyjny. Może czas pójść krok dalej i flagę bardziej spersonalizować – „Jan Kowalski, ul. Dobra 3/3, 00-999 Żnin”. Adres na pewno się zmieści, a Kowalski będzie mógł się w pracy pochwalić: „veni vidi vici”. No może trochę inaczej: „przybyłem, zobaczyłem, a oni jak zwykle przegrali”…
Jest też i taka ewentualność, że sygnał z flagi jest bardziej uniwersalny – miasto Turek należy do Polski! Łomianki leżą w granicach Rzeczpospolitej! Piotrków Trybunalski zawsze polski!
Nie wnikam w poszczególne motywacje właścicieli popisanych barw narodowych. Pewnie każdy z nich ma solidne wytłumaczenie i jest dumny ze swojej formy propagowania lokalnej miłości. Jednak dla mnie idea wypisywania czegokolwiek na biało-czerwonej fladze jest po prostu głupia. Bo zasłania mi Polskę, której kibicuję.
A może tylko się czepiam, bo złość na polskich piłkarzy przeniosłem na Bogu ducha winnych kibiców?
Maciej Muzyczuk
Zainteresował Cię artykuł? Znajdź nas na
Facebooku